Miało być porwanie, ręce skrępowane sznurem, worek zarzucony na głowę, ciemny las wiejący grozą, a na końcu - zwierzęcy seks ofiary z porywaczem. Taki scenariusz ułożył 43-letni mieszkaniec Lubawy Andrzej G. Aby go zrealizować, zapuścił się w gościnne okolice Iławy i tam przygruchał sobie tirówkę z zaprzyjaźnionego kraju. Na widok waluty dziewczę ochoczo zgodziło się być uprowadzoną do boru. I byłoby jak w słynnym komiksie "Playboya", gdyby nie czujność dwóch 16-latków z Iławy, Adriana i Michała.
Chłopcy zapuścili się na grzyby aż w okolice wioski Zalewo, a tam ze zgrozą ujrzeli, jak napakowany osiłek wlecze do lasu skrępowaną sznurem niewiastę z workiem na głowie. Niewiele myśląc, zawiadomili policję.
Funkcjonariusze z Iławy natychmiast ruszyli do akcji. - W sprawę zostało zaangażowanych wielu z nich - wyjawia Joanna Kwiatkowska z iławskiej policji. Bo i zadanie nie było proste. Przypominało szukanie igły w stogu siana. Ale nasi stróże prawa nie takie rzeczy potrafią! I kilka dni później zastukali do drzwi Andrzeja G. Na ich widok facet zbladł i jął tłumaczyć, że porywaczem nie jest, miewa tylko niepohamowane fantazje erotyczne.
Jeżeli w tej sprawie ktoś w ogóle może się czuć wygrany, to chyba wyłącznie Adrian i Michał. Za czujność komendant lokalnej policji i władze Iławy uhonorowały chłopców dyplomami.