Tylko w 2011 roku w Polsce doszło do 5,1 tysiąca zatrzymań pedofili. Z policyjnych statystyk wynika, że problem wykorzystywania dzieci to już prawdziwa plaga, z którą coraz trudniej walczyć. Z danych policji można także wysnuć wniosek, że pedofil najczęściej zna swoją ofiarę - to 80% przypadków. Reszta zboczeńców szuka swej ofiary w sieci, najczęściej zamieszczając na portalach społecznościowych ogłoszenia. I to właśnie z nimi walczy Krzysztof Dymkowski, były motorniczy z Wrocławia, który w 2005 roku wydał prawdziwą wojnę pedofilom.
Wszystko zaczęło się u odwiedzin u znajomej. Zachowanie córeczki kobiety wydało się wówczas motorniczemu bardzo dziwne. Szybka reakcja mężczyzny doprowadziła do brutalnej prawdy - dziewczynka była wykorzystywana seksualnie przez swego ojca. - Normalny facet. Molestował przez 6 lat, dostał 12 odsiadki. Wychodzi za półtora roku. Mam nadzieję, że nigdy go nie spotkam - powiedział o zatrzymanym Krzysztof Dymkowski.
Cała Polska słyszała o zatrzymaniu doktoranta z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Naukowiec umieścił anons erotyczny na jednym z portali społecznościowych. Na szczęście w porę zareagował Krzysztof Dymkowski, który podając się za nieletnią, umówił się z doktorantem, a potem przekazał go policji. Najnowszy przypadek dotyczy 53-letniego pedofila z Łodzi, który został ujęty w centrum handlowym Tulipan.
- To obowiązek każdego dorosłego. Liczby są porażające – tylko w ciągu ostatnich dwóch miesięcy złapałem 24 pedofili. To straszna liczba. Trzeba chronić dzieciaki przed zboczeńcami. Łatwiej jest zapobiegać takim sytuacjom, niż leczyć ich skutki - tak tłumaczył swoją misję Krzysztof Dymkowski w rozmowie z Newsweekiem.
Zobacz też: 53-latek UMÓWIŁ się na seks z 14-latką w Łodzi! Pedofil został zatrzymany