Poznali się pół roku temu na zlocie miłośników samochodów BMW w Toruniu. Dawidowi z miejsca wpadła w oko śliczna mieszkanka powiatu brodnickiego (woj. kujawsko-pomorskie), jej spodobał się rezolutny chłopak z sąsiedniej wsi. Stali się nierozłączni. Często widywano ich w białym BMW, którym Dawid odwoził Paulinę do szkoły, a potem jechał do pracy. - Wyglądali na takich szczęśliwych - mówią mieszkańcy Kruszyn Szlacheckich.
Tę noc dziewczyna spędziła u Dawida. Wstali wcześnie rano, bo przed szkołą musiała jeszcze wpaść po rzeczy do domu. Wyszykowali się, wskoczyli do auta i ruszyli w drogę. Dochodziła godz. 6, gdy białe BMW pojawiło się na górce, z której droga zjeżdża do niestrzeżonego przejazdu kolejowego. Oboje wiedzieli, że za chwilę przejedzie tędy pociąg, a jednak nie zatrzymali się przed znakiem stop, krzyżem św. Andrzeja i sygnalizatorem, który ostrzegał przed niebezpieczeństwem.
- Prawdopodobnie nie zdołali zahamować. W nocy padał śnieg na zmianę z marznącą mżawką, droga była śliska jak diabli, a tu zjeżdża się do torów z górki - mówią mieszkańcy wioski. Podobnego zdania są strażacy z Brodnicy, których wezwano do wypadku. - Na drodze był taki lód, że ledwie dawało się ustać. A kierowca hamował, bo policyjni technicy stwierdzili, że koła BMW były zablokowane - usłyszeliśmy.
- Co było przyczyną wypadku, wyjaśni śledztwo. Niczego nie wykluczamy. Ale jeszcze raz apelujemy do kierowców, aby przy takiej pogodzie byli szczególnie ostrożni - mówi Agnieszka Łukaszewska, oficer prasowy brodnickiej policji.
Zobacz: Postrzelił w brzuch 34-latka. Szukali go kilkanaście godzin