Po tragicznej i tajemniczej śmierci 19-latka emocje sięgają zenitu. Niedzielne walki z policją okazały się tylko początkiem brutalnych starć. Koledzy chłopaka szturmowali komisariat także w poniedziałek wieczorem. Niestety, z fatalnym dla nich skutkiem.
- W szczytowym momencie pod jednostką policji było prawie 500 osób. Zatrzymaliśmy 13 osób, w tym trzy kobiety. 11 było nietrzeźwych, a jedna osoba miała przy sobie narkotyki - wylicza st. asp. Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji. Młodymi ludźmi zajmie się prokuratura. Dotychczas zarzuty udziału w zbiegowisku o charakterze chuligańskim, naruszenia nietykalności policjantów czy uszkodzenia mienia usłyszało 8 osób z niedzielnego protestu.
Mimo to manifestanci nie zamierzają odpuścić. Są pewni, że ich przyjaciel Rafał zmarł z winy policjantów, którzy 9 marca chcieli go zatrzymać za kupowanie narkotyków. Przerażony chłopak połknął woreczek pełen narkotyków i zaraz zaczął się dusić. Zmarł w szpitalu, gdzie nie udało się go uratować. Zdaniem protestujących, jego śmierć to wina policji. - Na tę chwilę materiał dowodowy nie daje podstaw do przypisania policjantom nieprawidłowości w działaniu. Nikomu nie przedstawiliśmy zarzutów - mówi Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail
Zobacz: Ogromne ZAMIESZKI w Legionowie! ROZWŚCIECZONY tłum szturmował komisariat policji!