Korsze: Waldemar K. porzucił kozę na mrozie, bo cap nie chciał jej na randce

2011-01-04 15:38

Waldemar K. (54 l.) zostawił kozę zamkniętą w fiacie i poszedł upić się z kolegą. Kozę wiózł z randki z capem, któremu nie spodobała się nowa partnerka do rozrodu. Dygoczące z zimna zwierzę uwięzione w samochodzie pod sklepem w Korszach (woj. warmińsko-mazurskie) skonałoby na mrozie, gdyby nie interwencja przechodzącej w pobliżu kobiety.

Policjanci z komendy w Kętrzynie nie wierzyli własnym uszom gdy odebrali telefon od zaniepokojonej losem zwierzęcia kobiety, która dostrzegła meczącą kózkę kiedy przechodziła w pobliżu sklepu spożywczego w Korszach.

Koza siedziała na tylnej kanapie fiata cinquecento od kilku godzin. W tym czasie jej właściciel poszedł z kolegą wypić kilka głębszych. Waldemar K. zdziwiony obecnością patrolu policji przy swoim aucie wyjaśnił, że to jego wierna towarzyszka.
54-latek ze wsi Sątoczno wracał właśnie ze znajomym od innego kolegi, który w gospodarstwie trzymał capa. Panowie zaplanowali „randkę” między kozią parką, ale zwierzęta nie przypadły sobie do gustu.

Przeczytaj koniecznie: Szczecin: Koza zjadła mi pensję

Załamany niepowodzeniem właściciel kozy chciał zapić żal u kompana od kieliszka w Korszach. Chociaż rzadko rozstaje się ze zwierzęciem, bo jak tłumaczył funkcjonariuszom jest samotny, tym razem zostawił ją w samochodzie na mrozie.

Stróżom prawa nie pozostało nic innego, jak tylko uwierzyć gospodarzowi. Koza i jej pan szczęśliwie wrócili do domu późnym wieczorem. Policjanci nie zdradzili, kto kogo prowadził...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki