Jak na te zarzuty reaguje Wójcik? Dziennikarz odpiera zarzuty posłanki i zapewnia, że nie ukrywał swojego prawdziwego miejsca zatrudnienia.
Byłemu dziennikarzowi "Gościa Niedzielnego" dostało się także od dawnego pracodawcy. "Wyrażamy ubolewanie oraz przepraszamy panią profesor Krystynę Pawłowicz i Rodzinę Radia Maryja za niegodne postępowanie byłego pracownika" - napisał w oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej "Gość Niedzielny".
>>> Posłanka PiS Krystyna Pawłowicz: Skopałabym Olejnik, Lisowi rozpierniczyłabym teatr!
Mocne słowa
"Mam taki potencjał, że rozjeżdżam wszystkich, w studiu musi być walka. Badania pokazały, że to mnie telewidzowie oglądają chętniej niż prezesa Kaczyńskiego. Hańbą dla parlamentu są ludzie pokroju Palikota i im podobni, na przykład ksiądz Kotliński, który już nie jest księdzem, będzie się on smażył w piekle. Solą egzorcyzmowaną trzeba ich potraktować" - mówiła Wójcikowi posłanka PiS. TVN24 informuje, że Pawłowicz twierdzi, że jej słowa zmanipulowano i "złośliwie przetworzono".
Rozmowę sfąłszowano?
- Redaktor Wójcik przytacza również sfałszowany przebieg naszej rozmowy. Odbywała się ona w zupełnie innej konwencji i okolicznościach niż te opisane w artykule. Dziennikarz w sposób szydzący i fałszywy streszcza kłamliwie wypowiedzi dotyczące moich starych rodziców, co jest dla mnie szczególnie bolesne - pisze Pawłowicz w oświadczeniu i domaga się od "GW" przeprosin.