W domu państwa Katarzyny i Mirosława Niełacnych (31 l.) w Ostrzeszowie (woj. wielkopolskie) wszystko jest już gotowe na przyjęcie maluszka - łóżeczko, ubranka, pieluszki... A starsi bracia każdego dnia dopytują, kiedy Adaś wreszcie z nimi zamieszka. Niestety, oddany do adopcji przez matkę chłopiec zamiast do rodziny Niełacnych, którzy wychowują już starsze rodzeństwo niemowlaka, trafił do Natalii i Mariusza T. spod Pleszewa (woj. wielkopolskie).
- Do pewnego momentu wszystko szło dobrze. Zaproszono nas do szpitala i nawet udało mi się nakarmić Adasia. Ale później kazano nam podpisać rezygnację z adopcji, informując, że dziecko trafiło do kogoś innego... - opowiada pani Katarzyna. Okazało się, że w jakichś tajemniczych okolicznościach rodzina T. dowiedziała się o noworodku, zdobyła adres jego biologicznych rodziców, pojechała do nich i skutecznie przekonała do adopcji ze wskazaniem. W tej sprawie toczy się śledztwo w Prokuraturze Rejonowej w Kaliszu.
Niebawem Sąd Rejonowy w Pleszewie podejmie decyzję, w której rodzinie ma dorastać Adaś. - Prawo gwarantuje pierwszeństwo rodzinie, która posiada już biologiczne rodzeństwo dziecka - wyjaśnia pełnomocnik Niełacnych, adwokat Monika Mazur. - Bo rodzeństwa nie można rozdzielać - dodaje Bożena Łojko, prezes fundacji Zerwane Więzi. Tego samego zdania są prokurator i rzecznik praw dziecka.
Zobacz: Biologiczna matka Anna M. będzie walczyć o Adasia! Chce odebrać dziecko obcym ludziom!
Polecamy: Prokuratura bada sprawę dwumiesięcznego Adasia! Urzędnicy z Kalisza oddali malca do innej rodziny!