Zwłoki zwierzęcia wystające z ziemi na pobliskim skwerze zauważyli sąsiedzi. Szybko rozpoznali w nich psa jednego z lokatorów. Dariusz K. zdążył już wyjechać z miasta, jednak ciepła jeszcze siekiera i plamy krwi w piwnicy nie pozostawiały wątpliwości. Mieszkańcy zaalarmowali policję i pracowników OTOZ Animals.
- Widok był makabryczny. Pies na zakrwawionym łbie miał liczne otarcia i rany cięte - mówi Angelika Brońka, inspektorka OTOZ Animals.
Zszokowani sąsiedzi mają do siebie żal, że nie interweniowali wcześniej. - Zwierzak był wychudzony, często biegał samopas po osiedlu, dokarmialiśmy go czasem - opowiadają. - Był łagodny, niczym sobie nie zasłużył na taki los - dodają.
Jak ustaliła policji, zwyrodnialec dusił psa, wkładając mu na łeb plastikowy worek, a potem rąbał siekierą. Prawdopodobnie w chwili zakopywania piesek jeszcze żył. Bestii w ludzkiej skórze grożą 3 lata więzienia.