- Nie bałem się zabiegu. Już raz przeszedłem podobną operację, tyle że wtedy wszczepili mi ścięgno pobrane z mojego własnego ciała - opowiada pan Tomasz, który długie miesiące spędza na poligonach. Gdy więzadło zerwało się po raz drugi, w oczy zajrzały mu inwalidztwo i perspektywa odejścia z armii. - I wtedy usłyszałem, że mogę dostać taki "świński" implant - dodaje żołnierz. - Nie wahałem się ani chwili, tym bardziej że kolano potwornie bolało, wszystko w nim przeskakiwało z boku na bok i było spuchnięte jak balon. No, męki jak na madejowym łożu...
Choć od operacji minęło dopiero kilka dni, pan Tomek zalicza już spacery po szpitalnym korytarzu: - To niesamowite, z łóżka wstałem na drugi dzień po operacji! Lekarze uprzedzali, że tym razem wszystko potoczy się błyskawicznie...
Więzadło od świni uratowało kolano pana Tomasza
Medyczny cud? Raczej sukces na skalę światową. Bo choć Amerykanie przeprowadzali już podobne zabiegi, to pan Tomasz jest pierwszym człowiekiem ze świńskim ścięgnem w kolanie.
- To specjalny implant, a nie po prostu świńskie ścięgno - prostujedr Michał Mielnik, szef zespołu chirurgów, który przeprowadził operację. I wylicza jego zalety: jest neutralny dla organizmu, więc nie ma groźby odrzutu, można go dobrać pod kątem potrzeb konkretnego pacjenta, a rehabilitacja trwa naprawdę krótko. - Tylko patrzeć, jak wrócę na poligon! - cieszy się pan Tomasz.
Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail
Zobacz: KONTUZJA KOLANA NA STOKU. Co powinniśmy zrobić? [WIDEO]