Łódź: 37-latek ZGINĄŁ, bo przyłapał ukochaną na zdradzie

2017-07-10 4:00

Marcin K. (37 l.) z Łodzi był pewien, że podczas jego długich nieobecności w domu Renata L. (50 l.), kobieta, którą kochał do szaleństwa, dochowuje mu wierności. Nie wiedział, że w tym czasie wpadała w objęcia innego mężczyzny. Kiedy w końcu to do niego dotarło, przeżył szok. Krótki, bo chwilę później zginął od ciosów nożem zadanych przez rywala. Właśnie rozpoczął się proces zabójcy.

Marcin K. i Renata L. byli ze sobą związani od kilku lat. Mieszkali w skromnym domku na obrzeżach Łodzi. Mężczyzna, ze względu na swoje zobowiązania zawodowe, często był w długotrwałych rozjazdach. Samotna kobieta zaczęła więc szukać towarzystwa. Wreszcie poznała Jerzego K. (60 l.).

Oboje spotykali się w tajemnicy przed Marcinem K. Tragicznego dnia urządzili sobie w domku kobiety romantyczną kolację przy świecach. - Ja coś ugotowałam, Jurek przyniósł sałatkę z pomidorów - opowiadała przed sądem Renata L.

Nie spodziewali się nagłego powrotu do domu jej partnera. Gdy ten niespodziewanie stanął w drzwiach, najpierw zapadła krępująca cisza, a po chwili przerwały ją odgłosy potężnej awantury. Marcin K. robił wyrzuty swojej ukochanej, ta krzyczała, że wiecznie nie ma go w domu. Swoje trzy grosze wtrącił też Jerzy K. Wszyscy darli się wniebogłosy. W końcu nowy przyjaciel kobiety chwycił za nóż i zadał nim śmiertelne ciosy rywalowi.

Uciekł, ale wkrótce wpadł w ręce policji. Właśnie stanął przed sądem. Za zabójstwo grozi mu dożywocie.

Renata K. została sama. O Marcinie K. mówi tak: - Kochałam go bardzo.

A Jerzy? - No cóż. Nagabywał mnie, nachodził i jakoś został - broni się.

Zobacz także: Kolejna śmierć na komisariacie! Trwa wyjaśnianie okoliczności zdarzenia

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki