Ludwika Wrona matka kapitana Tadeusza Wrony: Jestem dumna! Mój syn to bohater!

2011-11-05 19:00

Gdy dwustutonowy boeing 767 szorował podwoziem po płycie lotniska na warszawskim Okęciu, 231 osób na jego pokładzie było bliskich szaleństwa ze strachu. Ludwika Wrona (81 l.), choć nie było jej wtedy w samolocie, bała się najbardziej. Drżała o najmłodszego syna - kpt. Tadeusza Wronę (54 l.). Dziś, gdy wszyscy mówią o jego wyczynie, jest najdumniejszą matką w Polsce.

- Byłam akurat na cmentarzu razem z drugim synem, kiedy nagle rozdzwonił się jego telefon - mówi pani Ludwika. - Od razu, po minie syna, wiedziałam, że dzieje się coś złego. Syn nie powiedział mi jednak całej prawdy. Uspokajał tylko, że Tadek ma jakieś problemy z samolotem. Dopiero w drodze do domu matka kapitana Wrony dowiedziała się całej prawdy. - Wierzyłam w jego umiejętności - zapewnia pani Ludwika.

- Wiedziałam przecież jak on kocha latać. W końcu Tadeusz zadzwonił wieczorem i powiedział "mamuś, już wszystko dobrze". Odetchnęłam. Matka bohaterskiego pilota mieszka w gminie Wieprz na Żywiecczyźnie, skąd pochodzi zmarły ojciec Tadeusza Wrony.

- Tadek zaraził się lataniem od starszego brata, który składał modele samolotów - mówi pani Ludwika. - Chciał być lotnikiem od dziecka. Był najmniejszy z trójki moich synów i zawsze mówił, że dlatego musi robić w życiu coś wyjątkowego.

Mama kapitana Tadeusza Wrony zwiedziła z synem pół świata. - Fundował mi przeloty - podkreśla. - Byłam z nim w Ameryce, a nawet w Tajlandii. A z córką latałam szybowcem.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki