Maciej Lasek o katastrofie smoleńskiej: doprowadziły do niej lata zaniedbań

2013-07-04 13:41

Przewodniczący PKBWL i szef zespołu smoleńskiego przy KPRM Maciej Lasek po raz kolejny wypowiedział się na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej. Jego zdaniem doprowadziły do niej "lata zaniedbań i łamania kolejnych barier, które mają zapobiegać takim wypadkom". - To była pełzająca katastrofa - dodał.

Przewodniczący zespołu, który ma wyjaśniać opinii publicznej przyczyny i okoliczności katastrofy smoleńskiej, przypomniał, że w lotnictwie na różnych poziomach funkcjonuje wiele barier, które mają zapobiegać tragediom. - W przypadku katastrofy smoleńskiej naruszano je stopniowo, na wielu szczeblach i przez lata. To była pełzająca katastrofa - stwierdził Lasek.

Ocenił, że od 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, do którego należał tupolew, politycy oczekiwali pełnej gotowości i nie przyjmowali do wiadomości, że może on nie wykonać jakiegoś zadania. Dodał, że zawiódł nadzór nad działalnością jednostki, sprawowany przez dowódcę Sił Powietrznych (specpułk podlegał mu bezpośrednio) i organy kontrolne.

>>> Rafał ROGALSKI o katastrofie SMOLEŃSKIEJ: Winni katastrofy zginęli w SMOLEŃSKU

Powiedział także, że załogi były tak obciążone pracą, że nie miały czasu na loty treningowe, a tylko wtedy można przećwiczyć sytuacje awaryjne; przeciążenie lotami z VIP-ami spowodowało również, że pilotom wygasły uprawnienia, jednak nikt w pułku tego nie kontrolował, tak samo jak nikt nie zwrócił uwagi, że dokumentacja samolotu jest po rosyjsku, tymczasem młodzi żołnierze już nie znają tego języka.

Lasek przypomniał też, że raport komisji Millera stwierdził, że w specpułku nie wyciągano wniosków z danych zbieranych przez rejestratory pokładowe. - Monitorowano działanie techniki, ale nie standard pracy załogi. Od 2008 r. odnotowano 125 lotów, podczas których zadziałał system ostrzegania się przed zbliżaniem się ziemi - TAWS. Tylko w kilku przypadkach poddano to analizie, a i tu wyjaśnienia były zdawkowe - powiedział Lasek i dodał: - Doprowadziło to ignorowania systemu TAWS.

>>> Antoni MACIEREWICZ o katastrofie SMOLEŃSKIEJ: Uderzenia w BRZOZĘ NIE BYŁO

Lasek podkreślił, że błędy popełniali również rosyjscy kontrolerzy. - Nawet z opublikowanych stenogramów widać było, że mieli problem z obserwacją Tu-154M podczas podchodzenia do lądowania. Jeśli nie byli pewni, jaka jest pozycja samolotu względem ścieżki, powinni powiedzieć, że nie są w stanie dalej podprowadzać samolotu - powiedział szef PKBWL.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki