Kapiące seksem zdjęcia przedstawiają nagą kobietę w różnych sceneriach i pozach. Według podpisu jest to "Mirka". "Często Mirce nie chce się rano ubierać, po poranne pieczywo idzie nago". "Mirka pracuje w sklepie z częściami samochodowymi. Często obsługuje klientów nago, by kupowali tylko u niej". To tylko dwie próbki podpisów pod rozbieranymi zdjęciami zamieszczonymi na pornograficznym portalu w Internecie.
Przeczytaj koniecznie: Senator oglądał porno na debacie o aborcji (ZDJĘCIA+VIDEO)
Wynalazł je jeden z uczniów z małopolskiej szkoły i wybuchła niezła afera. Bo naga kobieta jest łudząco podobna do Anny K., miejscowej nauczycielki angielskiego.
Kobieta przekonuje jednak, że nie pozowała do erotycznej sesji. - To nie jestem ja. Proszę dać mi spokój - tylko tyle ma do powiedzenia, gdy przed porannymi lekcjami spotykamy ją przed szkołą. Chwilę później do kontrataku rusza powiadomiona przez nią dyrektor placówki. - Proszę opuścić teren szkoły - podniesionym tonem Teresa D. przegania reporterów "Super Expressu". - Sprawa jest już wyjaśniona. Mam w pełni zaufanie do mojej nauczycielki - zapewnia.
Na korzyść Anny K. przemawia, że sama o całej sprawie powiadomiła policję. - Postępowanie jest w toku - informuje nas Anna Zbroja z zespołu prasowego małopolskiej policji. Zdjęcia rozebranej pani bardzo dokładnie obejrzą teraz policyjni biegli i ustalą, kogo tak naprawdę widać na tych fotkach. A może jest to fotomontaż?
- Komu by się chciało przerabiać tyle zdjęć? - powątpiewa rodzic jednego z uczniów. - Miejmy nadzieję, że wkrótce poznamy prawdę. Jeśli na fotografiach to rzeczywiście nauczycielka, nie powinna uczyć naszych dzieci - uważa mężczyzna.