- Ratunku, moje dziecko się dusi. Nie wiem, co mam robić – taki telefon odebrał dyspozytor pogotowia we Włocławku (woj. kujawsko-pomorskie). Przez telefon udzielał wskazówek, jak należy ratować maleństwo.Mamusia chłopczyka – Karolina K. (22 l.) – robiła, co mogła. Jaki horror musiała przeżywać!? Trzęsącymi się ze zdenerwowania rękami, tłumiąc paniczny lęk, starała się ze wszystkich sił realizować przekazywane jej przez głos w słuchawce instrukcje. Robiła wszystko, aby ocalić swojego ukochanego synka przed śmiercią…Na miejscu pojawiło się też wezwane przez dyspozytora pogotowie. Ale było już za późno. Nawet fachowa pomoc nie była w stanie ocalić nieszczęsnego chłopczyka. Tragiczna śmierć dziecka trzymanego w objęciach przez mamę nie była niczyją winą. – Wszystko wskazuje na to, że był to nieszczęśliwy wypadek. Sprawa jest bardzo delikatna, bo to jest dramat rodziny tego dziecka – mówi prokurator Arkadiusz Arkuszewski, zastępca prokuratora rejonowego we Włocławku. Sąsiedzi pani Karoliny nie mogą uwierzyć w ogrom tej tragedii. – Takie nieszczęście. To dobra kobieta. Poza dziećmi świata nie widziała – mówią.
Czytaj: NOCNA narada Tusk - Putin w Smoleńsku. WSTRZĄSAJĄCE wideo