Marcelek utonął w oczku za domem

2017-05-29 7:00

Koszmarne nieszczęście spadło na tę młodą rodzinę. Arkadiusz (23 l.) i Anna (22 l.) mieli w ten weekend się pobrać. Zamiast tego w kompletnym szoku opłakują śmierć swojego dwuletniego synka Marcelka. Horror, jaki przeżywają zdruzgotani rozpaczą rodzice, jest szczególnie niebezpieczny dla pani Anny, która jest w zaawansowanej ciąży.

Niestety, czasem wystarczy chwila nieuwagi, żeby doszło do potwornej tragedii. Tak było i w tym wypadku.

Było już około godz. 20 wieczorem we wsi Jedwabna (woj. warmińsko-mazurskie), kiedy nagle rodzice zorientowali się, że ich mały synek wyszedł z domu. Wszyscy domownicy rzucili się na poszukiwania.

Koło domu był plac zabaw - ulubione miejsce kochanego malca. Tam jednak go nie było. Chłopczyk - nie wiadomo dlaczego! - postanowił pobawić się tuż obok, przy stawie.

Oczko wodne było ogrodzone, ale maluch najwyraźniej wymyślił, jak otworzyć furtkę. Staw był porośnięty gęstą rzęsą wodną, dla malca musiało to wyglądać jak zielona łąka. Prawdopodobnie wbiegł na nią i przerażony wpadł w zimny odmęt.

Na miejscu zaraz zjawiły się służby, ale malca nie dało się uratować.

Sprawą, jak zawsze przy takich wypadkach, zajmuje się już prokuratura, która śledztwo prowadzi pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci.

Sąsiedzi, z którymi rozmawialiśmy, współczują zrozpaczonym rodzicom. - To była dobra, normalna rodzina. Rodzice nic nie zawinili. Kto by się spodziewał, że dziecko wpadnie do ogrodzonego stawu? Przecież wystarczył moment nieuwagi - powiedział nam jeden z sąsiadów.

Zobacz: Dramat na Mazurach! 4-latek utopił się w oczku wodnym!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają

Materiał Partnerski

Materiał sponsorowany