- Pomożesz mi w położeniu kostki brukowej, a spać będziesz u mnie - Marek W. nie zostawił kolegi, który wyszedł z więzienia, w potrzebie. W październiku 2014 roku praca się skończyła, a panowie postanowili uczcić jej koniec pod miejscowym sklepem. Zakrapiana impreza szybko przeniosła się do mieszkania Marka W. A tam... doszło do sprzeczki. - Marek W. uważał, że wikt i opierunek, jaki dawał swemu koledze, to część zapłaty - tak przynajmniej uważają śledczy. Innego zdania był Mariusz N. To dlatego zaczął okładać kolegę pięściami po głowie. Na końcu zabrał skatowanemu Markowi wartą 50 zł czapkę bejsbolówkę, 130 zł, łańcuszek, buty sportowe i bluzę. Dwa dni później skatowany mężczyzna zmarł z powodu ciężkich obrażeń głowy.
Policjanci szybko złapali bandytę. Paradował po mieście w czapeczce, którą zabrał konającemu koledze. Trafił do aresztu. W procesie, który właśnie się rozpoczął, grozi mu 12 lat więzienia.