Sołtys z Czekanowa molestował moją córeczkę! Horror 13-letniej Ani

Był wielką szychą we wsi i okolicy. Sołtys, prezes Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Wsi Czekanów, skarbnik Ochotniczej Straży Pożarnej. Podatki zbierał, ludzie się mu kłaniali...

Czuł się bezkarny i dał upust swoim chorym żądzom. Pisał do małych dziewczynek SMS-y, w których wychwalał ich urodę. Zwabiał je później popołudniami do pustej wtedy miejscowej szkoły podstawowej i zabawiał się nimi do woli. Całował, obmacywał, zdejmował ubrania, kładł się na przestraszone dzieciaki.

Właśnie w takiej sytuacji wpadł. Na szkolne boisko przyszły dzieci i przez okno klasy zobaczyły, co Jarosław S.wyprawia z ich koleżanką Anią. Zadzwoniły pod numer alarmowy 112. Opowiedziały, co widzą. Pod szkołę w Czekanowie podjechały dwa radiowozy. Sołtys chciał wymknąć się tylnymi drzwiami, ale tam już czekali policjanci. Uwolnili wtedy zamkniętą w klasie Anię.

- Córka nie zdradziła mi, że ten drań dobiera się do niej. Szkoda, wymierzyłabym mu sprawiedliwość sama - mówi matka dziewczynki. Ofiara pedofila milczała, bo była zastraszana.

- Najpierw pan Jarek pisał, że jestem ładna, że mnie kocha. Później, że w szkole jest spotkanie klasowe. Jak przyszłam, zaczął mnie obejmować. Gładził moje nogi, pośladki, całował. Wyrywałam się. Groził, że jeśli komuś cokolwiek powiem, ukarze mnie. Jest przecież ważny, dużo może. Bałam się. Pisał też do innych moich koleżanek - opisuje Ania.

Sołtys trafił do aresztu na trzy miesiące pod zarzutem molestowania dziecka. - Sprawdzamy, ilu takich czynów dopuścił się Jarosław S. - mówi asp. sztab. Sławomir Tomaszewski z sokołowskiej policji.

Dane ofiary pedofila i jej matki zostały zmienione

Zobacz: Znany przebieg Wschodniej Obwodnicy Warszawy: powstanie do 2020 roku?