Mogliście uratować małego Szymusia

2009-01-06 3:30

Malutki Szymuś (1,5 roku), zakatowany w bestialski sposób przez kochanka matki Tomasza M. (22 l.), mógł żyć! Gdyby nie seria zaniedbań lekarzy, urzędników i bliskich dziecka...

Gdyby nie haniebne zaniedbania lekarzy, którzy zakładali mu gips na pogruchotaną rączkę i nóżkę i nie powiadomili policji o znęcaniu się nad dzieckiem. Gdyby pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Elblągu nie lekceważyli swoich obowiązków. Gdyby zwyrodniała matka Szymusia przerwała zmowę milczenia i nie kryła swego kochanka bestialca. Gdyby, gdyby, gdyby... Lista potwornych zaniedbań urzędników jest bardzo długa. Można by jeszcze do niej dopisać skandaliczną decyzję prokuratora, który zakwalifikował ten bestialski mord jako... pobicie ze skutkiem śmiertelnym, za które grozi tylko 12 lat więzienia. A morderca Szymusia zasługuje na najsurowszą karę. Ukarani też muszą być ci wszyscy, którzy pozwolili na tę śmierć. Dopilnujemy tego!

To przerażające, w jak makabryczny sposób krótkie życie Szymusia zostało przerwane. Najgorsza jest jednak świadomość, że chłopczyk mógłby dalej swoją obecnością rozpromieniać całe otoczenie, gdyby nie bezduszni dorośli.

- Nie uderzyłem dziecka, tylko się na nie przewróciłem - tak według zeznań Mariety Mejki (23 l.), matki Szymusia, tłumaczył się jego oprawca. - Zrobię ci drugiego Szymka - miał dodać bezlitosny morderca, pocieszając swoją konkubinę. Prokuratura w Elblągu zajmująca się sprawą nie ma jednak wątpliwości, że śmierć chłopca nie była nieszczęśliwym wypadkiem. Z jej ustaleń wynika, że kiedy Marieta M. była w drugim pokoju, jej partner (odurzony najprawdopodobniej narkotykami) niósł dziecku mleko. Ale Szymek nie chciał jeść. Właśnie wtedy Tomasz M. wpadł w furię. Najpierw uderzył bezbronnego chłopca w twarz, a potem zadał śmiertelny cios w jego brzuszek. Uderzenie było tak silne, że Szymusiowi pękła wątroba... - Badamy, czy cios został zadany pięścią, czy było to kopnięcie - mówi prokurator Sławomir Karmowski (38 l.), rzecznik Prokuratury Rejonowej w Elblągu. Kiedy chłopiec konał w męczarniach, jego matka była w pokoju obok. Nie zareagowała, gdy partner katował jej synka. Dopiero po dwóch godzinach zobaczyła, że dziecko nie oddycha. Na ratunek było już za późno.

Okazuje się, że nie tylko matka Szymka nic nie zrobiła, żeby uchronić chłopca przed śmiercią. Kiedy w październiku ub.r. malec trafił na oddział chirurgii dziecięcej Szpitala Miejskiego w Elblągu ze złamaną rączką, a raptem miesiąc później ze złamaną nóżką - żaden z lekarzy nie zaniepokoił się tak częstymi i tak poważnymi obrażeniami u małego chłopca. Nikt nie zawiadomił policji ani pracowników socjalnych o tym, że dziecko jest katowane. W ten sposób Tomasz M. mógł dalej bezkarnie maltretować Szymka.

Mirosława Grochalska (53 l.), dyrektorka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Elblągu, tłumaczy, że informacje o maltretowaniu dziecka nie miały prawa do niej dotrzeć, bo w obu przypadkach Szymek był przyjmowany w przychodni specjalistycznej. Tego rodzaju placówki są wyłączone z obowiązku informowania opieki społecznej o podejrzeniach stosowania przemocy w rodzinie. - Nie mieliśmy żadnych informacji o jakichkolwiek patologiach w tej rodzinie - zarzeka się pani dyrektor. Także Joanna Ostaszewska (31 l.), która jako pracownik socjalny od czterech lat zajmuje się rejonem, w którym doszło do tragedii, potwierdza, że wiele razy bywała w feralnym bloku, ale nigdy nie było potrzeby, żeby pukała do drzwi Mariety Mejki. - Najczęściej przychodziłam do tej klatki w sprawie dodatków mieszkaniowych albo dyplomów nadawanych przez prezydenta miasta dla różnych jubilatów - z rozbrajająca szczerością mówi Joanna Ostaszewska. I nie widzi niczego chorego w tym, że MOPS nie objął obserwacją maleństwa, którego ojciec siedzi w więzieniu, a matka podejrzewana była o handel narkotykami.

Wszyscy, którzy pozwolili, aby malutki Szymuś konał maltretowany przez oprawcę, muszą ponieść karę. Dlatego prosimy Was Czytelnicy, abyście podpisali petycję i przesłali ją do redakcji "Super Expressu". Dzięki temu wszyscy winni tej tragedii poniosą zasłużone konsekwencje.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki