Zadali rodzicom Kamila po kilkadziesiąt uderzeń trzema nożami, powodując uszkodzenia płuc, wątroby, naczyń żylnych i tętniczych... Prawniczy język oskarżenia nie jest w stanie opisać tego, co działo się w nocy z 13 na 14 grudnia ub.r. w domu małżeństwa N. w Rakowiskach pod Białą Podlaską.
- Doświadczeni funkcjonariusze mówili krótko: bestialstwo. Dom był cały we krwi - opisuje Renata Laszczka-Rusek z lubelskiej policji.
Kamil, raczej przezroczysty uczeń III klasy liceum, i Zuzanna N., zapatrzona w siebie początkująca poetka, byli parą, co nie podobało się rodzicom chłopaka. - Najlepiej się ich pozbyć - uznali kilka tygodni przed zbrodnią. I ułożyli plan, inspirowany m.in. przez filmy o seryjnych zabójcach.
- Data jego wykonania nie była przypadkowa - 14 grudnia Zuzanna miała uczestniczyć w spotkaniu poetyckim, które miało dać im alibi - zdradza ustalenia śledztwa Beata Syk-Jankowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
13 grudnia dotarli do Warszawy, skąd do Krakowa miała zabrać ich autem poznana wcześniej para studentów z Poznania. Morderczyni obiecała im za to 10 tys. złotych, które miała nadzieję znaleźć w domu N. Przed samym Krakowem kazała wracać do Rakowisk.
- Dojechaliśmy prawie do Krakowa - Kamil napisał wtedy SMS do mamy, który miał zapewnić im alibi. Pod domem Kamila przebrali się, nałożyli za małe buty i weszli do domu. Do sypialni.
Mordowali długo. Kamil uderzył pierwszy, dźgając w pierś śpiącego ojca. Potem dźgali ich oboje, na zmianę. Na tyle długo, że zniecierpliwieni pomocnicy ruszyli już w powrotną drogę. Mordercza para wpadła kilka godzin później u swojej koleżanki w Krakowie. Udawali zdziwionych wizytą policji. To, że grozi im dożywocie, ich nie zdziwiło - nie okazywali emocji.
Zobacz: DOŻYWOCIE dla morderców z Rakowisk? Krwawa Zuzanna i Kamil N. w sądzie