Pożar w Daliowej. Mama uratowała 4 dzieci z palącego się domu. Sama spłonęła ŻYWCEM

2015-02-03 9:50

Są wystraszone. Ledwie ocalały z pożaru. Z palącego się domu wyciągnęła je mama Barbara P. (35 l.). Zostawiła na podwórku, a sama znowu wskoczyła w ogień, by uratować coś z dobytku. Wtedy Ania (9 l.), Kamil (7 l.), Rafał (4 l.) i Roksana (2 l.) widzieli ją po raz ostatni. Myśleli, że trafiła do szpitala...

Tragedia w Daliowej na Podkarpaciu wydarzyła się w sobotę. Kiedy wybuchł pożar, Barbara P. wyszła na chwilę. Usłyszała jednak, jak dzieci wołają o pomoc. Ruszyła im na ratunek. Wyciągnęła je z zajętego płomieniami domu. Potem mimo bijącego żaru wróciła do środka po dokumenty i pieniądze. Dzieci widziały mamę znikającą w ogniu. Czekały...

- Poczułam smród. Wybiegłam z domu - opowiada sąsiadka Iwona Guzik (32 l.), która wraz ze swoim ojcem próbowała gasić pożar. Kiedy wyszła na jezdnię, zobaczyła dzieci Barbary P. stojące w pobliżu płonącego budynku. - Zaprowadziłam je do mojej mamy, by tam były bezpieczne. Potem wróciłam walczyć z ogniem - opisuje pani Iwona.

Zobacz: Dzieci z Daliowej straciły mamę w pożarze. Zobacz, jak im pomóc!

Barbara P. zginęła w pożarze. Czwórką wnuków zajęli się ich dziadkowie, Anastazja (57 l.) i Józef (70 l.) Marczakowie. To oni powiedzieli wczoraj dzieciom o śmierci mamy. - Tłumaczyliśmy, że nie udało sie jej uratować w szpitalu, że będzie na nich patrzyła z nieba - mówi babcia. Sierotom potrzebna jest pomoc. Nie mają nawet na czym spać.

Zobacz: NIE ŻYJE JEDNA OSOBA! Tragiczny pożar w Śwdnicy!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki