Nie spłonął żywcem, bo poszedł na mszę

2016-03-09 3:00

Po tym, co się stało, wielu odwróciłoby się od Boga. Ale nie Aleksander Załęski (70 l.) z Krukówki (woj. podlaskie). Jego dom spłonął doszczętnie, gdy on modlił się w kościele. Jak biblijny Hiob został wystawiony na ciężką próbę, ale jego wiara tylko się umocniła. - Duch Święty był ze mną, a Pan Bóg mnie wspiera, gdy jest źle - mówi staruszek.

Pan Olek jest wdowcem. Od dziecka mieszkał w Krukówce w domu wybudowanym tuż po wojnie przez ojca. - Tutaj zawsze czułem się najlepiej - mówi 70-latek. Mężczyzna jest bardzo religijny. Feralnego dnia wybrał się na Drogę Krzyżową do kościoła w pobliskim Małym Płocku. Nie zdawał sobie sprawy, że jego wiara zostanie wystawiona na ciężką próbę...

Gdy wrócił z kościoła, mógł już tylko patrzeć na beznadziejną walkę strażaków z ogniem. Z drewnianego budynku niewiele dało się uratować. - Zostałem w tym, co miałem na sobie - mówi pan Olek, ocierając łzy. Spłonęły dokumenty, pamiątki, święte obrazy. Cudem ocalała Biblia, którą teraz mężczyzna tuli do serca jak największy skarb. - Żyję, więc Duch Święty był ze mną - zapewnia. Z emerytury w wysokości 940 zł nie da rady odbudować domu. Osoby i firmy, które mogłyby mu pomóc, prosimy o kontakt z redakcją.

Zobacz też: TRAGICZNY pożar w Dusznikach. Trwa zbiórka pieniędzy dla rodziny

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki