NOWE USTALENIA w sprawie KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ: Muś POMYLIŁ SIĘ?

2012-11-04 3:03

Według najnowszych ustaleń w sprawie katastrofy smoleńskiej, zapis czarnej skrzynki JAKA-40 nie jest zgodny z zeznaniami śp. chorążego Remigiusza Musia.  

FAKT donosi, że zeznania śp. chorążego Remingiusza Musia, który popełnił samobójstwo, nie pokrywają się z nagraniami czarnej skrzynki JAKA-40. Według chorążego Rosjanie mieli zezwolić samolotowi, w którym podróżowali dziennikarze, na zejść na 50 metrów. Ponoć na nagraniu nie pada taka komenda. Jest mowa o 100 metrach.

- Będzie bolało. Załoga samolotu Jak z dziennikarzami na pokładzie złamała podstawowe zasady obowiązujące przy lądowaniu, czyli zeszła poniżej dopuszczalnej wysokości. Więcej: wylądowała bez zgody kontrolerów. Ba, dostała komendę "uchodi na wtoroj krug" [odejdź na drugi krąg, czyli przerwij lądowanie]. A co by było, gdyby odmowa zgody na lądowanie wynikała z przeszkody na pasie, np. zepsutego samochodu? - powiedział dr Maciej Lasek, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, w rozmowie z GAZETĄ WYBORCZĄ, którą cytuje FAKT. - Jest za to rzecz wstydliwa. Załoga jaka mówi załodze tupolewa, że widoczność wynosi tylko 400 m, ale że "mogą spróbować wylądować". Czy lotnik z 12-letnim stażem, doświadczony [por. Wosztyl], powinien coś takiego sugerować? To jest absolutnie niezgodne z procedurami wojskowymi, nie można próbować lądować w takich warunkach. Podejść do lądowania - owszem; podejść do minimów, ale tekst: "No, wiecie, tu jest bardzo źle, ale możecie spróbować, nam się udało". Jak to brzmi? Później jeszcze informują załogę tupolewa, że teraz to widać 200 m. Ale lądowania też nie odradzają. Kapitan tupolewa kwituje tę informację: "Dzięki" - dodał dr Lasek.

Ponoć Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych przeanalizowała zapisy lotów członków załogi prezydenckiego tupolewa z ostatnich dwóch lat. Wynika z nich podobno, że załoga wile e razy łamała procedury i przepisy nie tylko dotyczące pilotowania, ale też innych czynności lotniczych np. czas lotu lub czas odpoczynku.

Remigiusz Muś był jedynym członkiem załogi JAKA-40, który zeznał, że pozwolono zejść samolotom do poziomu 50 metrów. Według PiS-u Muś był niewygodnym świadkiem dla "zamachowców", ponieważ jego zeznania mogły świadczyć o zmanipulowaniu nagrań czarnej skrzynki, jak informuje FAKT.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki