Oderżnął głowę żonie! Posiedzi do końca życia [ZDJĘCIA]

2016-05-18 17:24

Równo po roku od potwornej zbrodni do jakiej doszło w domku jednorodzinnym w Płotach koło Zielonej Góry sprawca, mąż zamordowanej kobiety, usłyszał wyrok: dożywocie z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie za... 40 lat.

Przez kilkanaście lat Jacek L. (38 l) znęcał się nad swą o pięć lat młodszą żoną Elżbietą. Jak twierdzili sąsiedzi, bił ją, kopał, szarpał za włosy, groził zakatrupieniem. Tak samo postępował ze swym 17-letnim synem. Wszystkiemu z założonymi rękoma przyglądali się sąsiedzi, bo przecież Jacek był poważanym biznesmenem, a jego żona właścicielką zakładu fryzjerskiego w centrum Zielonej Góry. W końcu kobieta nie wytrzymała i doniosła o horrorze, który przechodzi policji. Rodzinny kat usłyszał... wyrok w zawieszeniu. Ta postawa żony, która śmiała zeznawać przeciwko niemu, no i pobłażliwość sądu, jeszcze bardziej go ośmieliły, ale i rozsierdziły. Feralnego 25 maja ubiegłego roku wieczorem rzucił się na drobną, delikatną małżonkę z nożem kuchennym w dłoni. Zadał jej kilkadziesiąt ciosów w szyję i tułów, praktycznie odcinając głowę. Świadkiem tej masakry był ich 17-letni syn, któremu jednak udało się zbiec z miejsca zbrodni. Przybyli na miejsce policjanci potrzebowali aż dwóch par kajdanek, aby skuć rozwścieczonego bydlaka. Podczas procesu zbrodniarz cały czas nie okazywał skruchy. Winę zwalał na... zamordowaną żonę, która w wieczór 25 maja 2015 r. jakoby miała rzucić się na niego. Sąd nie dał wiary tym bredniom. Jacka L. skazano na dożywocie. Dodatkowo zielonogórski sąd zadecydował, że o warunkowe zwolnienie skazany będzie mógł się ubiegać po 40 latach. A w samych Płotach ludzie pytają dziś, czy ta surowa kara nie jest spóźniona? Na pewno nie przywróci życia drobnej, kruchej, lubianej przez znajomych, kochanej przez syna Elżbiecie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki