To jedna z najdziwniejszych spraw, jaką pamiętają śląscy prokuratorzy. Marta M. z Pyskowic uroiła sobie raka żołądka, choć była zdrowa. Aby skłonić lekarzy do operacji, sfałszowała swoją dokumentację medyczną i tak trafiła pod chirurgiczny nóż.
Wczoraj pojawiła się w gliwickim sądzie, by wysłuchać wyroku. Odpowiadała za fałszerstwa. Teoretycznie mogła trafić za kraty nawet na pięć lat. - Sąd postanawia warunkowo umorzyć sprawę, okres próby ustala na trzy lata - mówił sędzia Szymon Markowicz, ogłaszając wyrok. - Sąd nakazuje podjęcie przez oskarżoną psychoterapii - dodał.
Biegli podczas badań zdiagnozowali u Marty M. tzw. syndrom Munchhausena. Właśnie ta choroba sprawiła, że kobieta uwierzyła w swojego raka i podstępem skłoniła lekarzy do zajęcia się nim.
Sąd przypomniał, że sprawa, choć dziwna, nie miała złych konsekwencji. - Swoją wyimaginowaną chorobą zabrała miejsce komuś, kto pomocy potrzebował naprawdę. Jednak z drugiej strony pani sama siebie ukarała, bo dokonano na pani zabiegu upośledzającego funkcje życiowe - mówił do Marty M. sędzia Markowicz.
Z rozstrzygnięcia zadowolone były obie strony postępowania, tak prokuratura, która wnioskowała o warunkowe umorzenie sprawy, jak i obrońca kobiety.
Marta M. ma także dodatkowo zapłacić za koszty procesu - 1500 zł - oraz wpłacić na fundusz pomocy pokrzywdzonym 500 zł.
ZOBACZ TAKŻE: Oszukał Annę i Roberta Lewandowskich. Sąd skazał go na 6 lat więzienia