Umówmy się, nawet w takich sprawach powinna obowiązywać etykieta. W piątek nad ranem ludzie spieszący się do pracy, na ulicy Grota-Roweckiego wbrew swojej woli musieli oglądać żenujące widowisko. Około 50-letni mężczyzna, porządnie ubrany, z torbą przewieszoną przez ramię, nagle zatrzymał się na chodniku nieopodal mostka nad rzeką Dobrzynką.
Miał taki rozmarzony wzrok... Skończył zanim przyjechali
Na jego twarzy pojawiło się romantyczne rozmarzenie, a jego prawa dłoń bezbłędnie powędrowała w kierunku rozporka. Kilku przechodniów, przeczuwając wiszącą w powietrzu grozę, oddaliło się w pośpiechu. A mężczyzna rozpoczął akt samogwałtu! Ktoś szybko zadzwonił po straż miejską, ale zboczeniec okazał się szybszy i skończył, nim przyjechali. Nawet funkcjonariusze byli zakłopotani, nic więc dziwnego, że rozmowa z dyszącym ciężko mężczyzną nie kleiła się zbytnio.
>>> Uwaga! Jest nowy rozkład pociągów
- Wie pan, że takie rzeczy trzeba robić w domu - poinstruował strażnik.
- Yyy, tego... Panowie, ale o co chodzi - udawał głupiego autolubieżnik.
Ciekawe, co powie żonie, gdy dostanie wezwanie do sądu. Za wywołanie zgorszenia w miejscu publicznym grozi mu kara grzywny, ograniczenia wolności albo aresztu.