Terroryzuje sąsiadów kozami! Sąsiedzi pana Antoniego z Wrocławia mówią: DOŚĆ! [ZDJĘCIA]

2015-09-24 14:43

Mieszkańcy ul. Morawskiej we Wrocławiu (woj. dolnośląskie) muszą się zmagać ze smrodem, plagami much, szczurów, a ostatnio nawet kun. No i do tego nieustanne głośne beczenie. Wszystko zawdzięczają panu Antoniemu, który w środku miasta postanowił... hodować kozy. - On nas terroryzuje! - skarżą się sąsiedzi.

Najpierw na podwórku pana Antoniego pojawiła się jedna koza. Sąsiedzi chodzili ją oglądać i dokarmiać. Była okoliczną atrakcją. Ale później kóz przybywało. Miejski hodowca zwozi im kapustę i inne warzywa. Nie wszystko kozy zjadają, a resztki przyciągają szczury i kuny. Jest ich ostatnio coraz więcej. Biegają po podwórku Antoniego i okolicy.

Mieszkańcy boją się epidemii. - Prosiliśmy wiele razy, żeby zlikwidował hodowlę. Okna nie można otworzyć, bo śmierdzi, że zemdleć można - żalą się nam sąsiedzi. Wszyscy anonimowo, bo boją się koziego terrorysty, który słysząc skargi, potrafi kamieniem rzucić w okno. - Jak prośby nie poskutkowały, to zgłosiliśmy sprawę do urzędu miejskiego. Ale to też niewiele dało - dodają mieszkańcy. - Hodowla kóz w tym miejscu jest nielegalna - mówi Anna Bytońska z urzędu miejskiego. Ale też rozkłada ręce, bo prawo nie pozwala urzędnikom zabrania zwierząt. Sprawą zajęła się straż miejska, która właśnie przygotowuje wniosek do sądu, by ten zajął się sprawą nielegalnej hodowli. Czy sąd coś wskóra? - To nasza ostatnia nadzieja - mówią zdesperowani sąsiedzi, wznosząc modły za pomyślny wyrok.

Pan Antoni nie chciał z nami rozmawiać. Powiedział tylko, że to, co robi w ogródku, to jego prywatna sprawa.

Zobacz: Kompletnie PIJANI rodzice opiekowali się swoim synkiem w parku w Byczynie (woj. opolskie)

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki