Pan Zdzisław nie ma nóg, a straż miejska nie uznaje go za inwalidę

2016-01-27 3:00

Jest kaleką. W wypadku kolejowym stracił obie nogi. Ale starał się normalnie żyć. Po mieście poruszał się autem, które parkował na miejscach dla niepełnosprawnych. Aż do minionej soboty. Właśnie wtedy dla strażników miejskich Zdzisław Kowalski (53 l.) z Łodzi przestał być inwalidą. - Nie spodobała im się moja karta parkingowa, więc odholowali moje auto - mówi rencista.

Pan Zdzisław zaparkował auto na miejscu dla niepełnosprawnych przy jednym z łódzkich rynków. Był z synem. Gdy wrócili z zakupów, przeżyli szok. Po samochodzie nie było śladu. 8-letnie dziecko wpadło w histerię. Było przekonane, że ktoś auto ukradł. Od taksówkarzy mężczyzna dowiedział się, że pojazd został odholowany przez strażników miejskich.

- Byłem zaskoczony, bo jak zawsze umieściłem moją kartę parkingową za szybą - wyjaśnia pan Zdzisław. Zadzwonił do straży miejskiej. Tłumaczył, że jest kaleką, że nie ma nóg, że musiała zajść jakaś pomyłka. Na próżno. Kazano mu przyjechać do siedziby straży. Tam okazało się, że jego karta parkingowa - mimo że wystawiona bezterminowo - straciła ważność, bo obowiązuje już nowy wzór!

- Nic o tym nie wiedziałem - bronił się mężczyzna, ale strażnicy byli niewzruszeni. Kazali zapłacić 519 zł. za odholowanie auta. Na nic zdały się tłumaczenia, że ma wszystkiego 770 zł. renty i nie stać go na taki wydatek. - Usłyszałem tylko, że jak nie odbiorę samochodu, to będą naliczane dodatkowe kary za każdy dzień! - mówi wzburzony.

Gdy zapytaliśmy łódzką straż miejską, dlaczego w tak bezwzględny sposób potraktowała kalekę, jej rzecznik Radosław Kluska stwierdził: - Czekamy na wyjaśnienia referatu, który zajmował się tym autem...

Zobacz: Pijacki rajd w dziecięcych bucikach w Pińczowie (woj. świętokrzyskie)

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki