Zalew Koronowski: Franciszek D. parzył herbatę i WYSADZIŁ jacht

2011-05-10 19:00

Tragicznie zakończył życie najstarszy bydgoski wilk morski, Franciszek D. (+80 l.). Wybuch pod pokładem jachtu wyrzucił jego ciało w powietrze. Zmarł mimo reanimacji. Eksplozja zdmuchnęła z łodzi też jego syna, który z licznymi poparzeniami leży w szpitalu.

To był dla nich pierwszy tegoroczny wypad na żagle. Bydgoszczanin Wiesław D. (53 l.) na swój nowy jacht zaprosił ojca Franciszka D. W niedzielę pływali po Zalewie Koronowskim (Kujawsko-Pomorskie). Około godz. 17 starszy pan zszedł pod pokład, by zaparzyć herbaty. Chwilę później łodzią wstrząsnął potężny wybuch. Franciszek W. wyleciał w powietrze na wysokość kilku metrów. Do wody wpadł kilkanaście metrów od jachtu. Eksplozja zmiotła też z pokładu jego syna.

Huk wybuchu zaalarmował ludzi wypoczywających na brzegu. Ktoś natychmiast zadzwonił po pomoc. Z pobliskiej Bydgoszczy przyleciał ratowniczy śmigłowiec. Na miejscu pojawili się strażacy i policja. Obrażenia seniora rodu były na tyle poważne, że lekarzom mimo reanimacji nie udało się go uratować. Jego syn jest ciężko poparzony.

Przeczytaj koniecznie: Mazowieckie: Wybuchł gaz w Żabieńcu

Według wstępnych ustaleń na jachcie wybuchł gaz. Butla była jednak cała. Specjaliści podejrzewają, że instalacja gazowa mogła być nieszczelna.

- Prowadzimy śledztwo w sprawie wypadku. Łódź została zbadana przez biegłych, szukają przyczyny wybuchu - mówi nadkom. Maciej Daszkiewicz, rzecznik prasowy bydgoskiej policji.

Znajomi Franciszka D. są wstrząśnięci. - To był prawdziwy wilk morski. I na wodzie umarł - mówią.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki