Maksa z objęć śmierci wyzwoliła Anita Chromy, inspektorka OTOZ Gliwice. Kiedy pojawiła się na placu składu budowlanego, początkowo myślała, że pies nie żyje. - Tak to wyglądało. Leżał bez ruchu, nie reagował na głos. Dopiero, gdy go dotknęłam, poruszył się - opisuje pani Anita. - Zdjęłam mu łańcuch. Poczłapał do trawy. Zaczął ją jeść. Po chwili znalazł martwego gołębia, którego pożar w całości. Był przerażająco wygłodzony. Właścicielka najpierw protestowała, potem przyznała, że... zaniedbała pieska - dodaje inspektorka.
Maks trafił pod opiekę weterynarza. Tam podczas badań okazało się, że w żołądku miał nawet drobiny gruzu. Powoli wraca do właściwej wagi i zdrowia.
- Ma jednak trudności z wchodzeniem po schodach, ma tak zniszczone stawy. I najprawdopodobniej jest głuchy. Szukamy dla niego nowego właściciela. To bardzo fajny pies. Idealnym dla Maksa miejscem byłby domek z ogrodem. Może przebywać na zewnątrz. Jest do tego przyzwyczajony - mówi Anita Chromy.
Kto chciały adoptować psiaka, może kontaktować się z OTOZ Gliwice przez Facebook.