Do tragedii doszło 6 stycznia 2014 r., ale najbliżsi ofiar wciąż nie mogą się z niej otrząsnąć. W jednej chwili Piotr M. zabrał życie trzem kobietom - Janinie Kocik (+75 l.), Krystynie S. (+77 l.) i Bronisławie O. (+72 l.). Zginęły, gdy prawidłowo przechodziły przez przejście dla pieszych na ulicy Piotrkowskiej. Kompletnie pijany motorniczy nie zatrzymał się przed czerwonym światłem i wjechał w kobiety. W alkomat wydmuchał 1,4 promila alkoholu. Pił w trakcie pracy - w jego kabinie znaleziono opróżnione butelki po piwie i wódce.
Sąd pierwszej instancji skazał mężczyznę za spowodowanie śmiertelnego wypadku po pijanemu na 13,5 roku więzienia. Piotr M. i jego adwokat od wyroku się odwołali. Na rozpoczętym niedawno procesie apelacyjnym przedstawili zupełnie nową opinię biegłego lekarza. Stwierdził on, że niedyspozycja motorniczego spowodowana została nie alkoholem, a astmą i z tego powodu mężczyzna mógł stracić świadomość, a także panowanie nad pojazdem. Zadziwiająca ocena, ale sąd uznał ją za prawdopodobną i wypuścił Piotra M. na wolność. To skandal. Teraz każdy pijak będzie się zasłaniał astmą!
Po wyjściu z aresztu mężczyzna zamieszkał u swojej matki. - Sędzia uznał, że są podstawy do mojego zwolnienia, to mnie puścił - mówi bezczelnie. - Ludzie gadają, że sędzia powinien zatrzymać syna za kratami, bo są głupi - dodaje jego matka, Stanisława M.
- Nie zgadzamy się z decyzją sądu, będziemy ją zaskarżali - zapowiada Krzysztof Kopania (50 l.) z łódzkiej prokuratury.
ZOBACZ: 11 osób poszkodowanych w zderzeniu tramwajów na Woli