Poderżnął gardła żonie i dzieciom i sam się zabił. Horror w Kozienicach

2017-11-28 3:00

Krew. Morze krwi. Do tego trzy ciała z poderżniętymi gardłami i wiszące na sznurze ciało sprawcy tej rzezi Rafała L. Taki widok zastał wczoraj w domku przy ul. Leśnej w Kozienicach (woj. mazowieckie) krewny ofiar. Poszedł tam, by sprawdzić, dlaczego jego zięć nauczyciel nie pojawił się w szkole, a odkrył potrójne morderstwo i samobójstwo.

- To była spokojna kochająca się rodzina. Żadnych scen, żadnych awantur - mówią sąsiedzi Rafała L.(†39 l.), jego żony Anny (†36 l.) i ich dwóch córeczek - Marysi (†6 l.) i Majki (†9 l.). - Gdyby było inaczej, to przecież byśmy wiedzieli - dodają. Niektórzy z nich byli częstymi gośćmi w domku przy ul. Leśnej 1. Przychodzili tam ze swymi czworonożnymi pupilami, bo Anna była cenionym w mieście weterynarzem. Lubili ją i jej męża, nauczyciela wychowania fizycznego w pobliskim gimnazjum, a nawet podziwiali za hart ducha i poświęcenie, z jakim obydwoje zajmowali się niepełnosprawną Marysią.

Kanibalizm w Szczecinie! Zamordowali, usmażyli i ZJEDLI kolegę!

- Ona przyszła na świat z dziecięcym porażeniem mózgowym. I to był dla tej rodziny ciężki szok. Marysia dopiero niedawno zaczęła się samodzielnie poruszać z chodzikiem. To efekt konsekwentnej i potwornie drogiej rehabilitacji. Ale Rafał i Ania nie żałowali na to pieniędzy - mówi zaprzyjaźniona z nimi osoba. Jest wstrząśnięta tragedią. Zachodzi w głowę, co tam się mogło wydarzyć, ale przychodzi jej na myśl tylko jedno wytłumaczenie: akt szaleństwa.

Zbrodnię odkrył ojciec Anny. Żona, wicedyrektorka szkoły, w której pracował Rafał, wysłała go, aby sprawdził, dlaczego nie pojawił się on na zajęciach. Gdy wszedł do domu córki - zmartwiał. Wokół było morze krwi. Po kolei odkrywał zwłoki najbliższych sobie istot. Na końcu znalazł wiszące na sznurze ciało zięcia. Wtedy domyślił się, kto to zrobił.

Dlaczego? To pytanie zadają sobie bliscy ofiar i śledczy. Na razie nie ma na nie dobrej odpowiedzi. Są same poszlaki. Podobno Rafał był bardzo zazdrosny o żonę. Czy miał powody? Jeśli tak, to już o nich nie opowie. - Pracujemy nad tą sprawą - ucina Rafał Jeżak z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki