Podlasie. Michał ściął sobą dwa drzewa

2015-07-15 9:40

Las był jego żywiołem. Uczył się go od dziecka, z troską pochylał się nad każdym żywym mieszkańcem kniei. Aż w końcu został leśnikiem w rodzinnej Woźnejwsi na Podlasiu. Ale miał jeszcze drugą słabość - motoryzację. Obie te namiętności doprowadziły go do zguby. Na prostym odcinku szosy Michał Budziński (+22 l.) stracił panowanie nad kierownicą, ściął dwa drzewa i zginął w aucie zmiażdżonym ich koronami.

Jak na tak młody wiek był doświadczonym kierowcą. - Prawo jazdy miał od czterech lat. Przejeżdżał ponad 40 tysięcy kilometrów rocznie - opowiada o Michale jego tata, Zdzisław (51 l.). Chłopak był też złotą rączką i sam naprawiał swoje pojazdy. A gdy po pracy zdejmował mundur leśniczego, chętnie spotykał się z przyjaciółmi. Stronił od alkoholu, więc zwykle pełnił rolę kierowcy...

Tak też było feralnej nocy. Michał odwiózł znajomych i przed godz. 3 nad ranem wracał do domu. W miejscowości Tama zjechał z głównej drogi na wąską asfaltową szosę, prowadzącą przez las do rodzinnej Woźnejwsi. Jak później ustalili policjanci, prawdopodobnie jechał zbyt szybko. Ostro wszedł w łuk w prawo i na krótkiej prostej, tuż przed kolejnym zakrętem, stracił panowanie nad kierownicą. Jego peugeot zjechał do lasu i ściął dwa drzewa. Michał nie miał szans. Jego ciało w kompletnie zmiażdżonym, przygniecionym koronami drzew samochodzie odnalazł jakiś kierowca.

- Syn był taki ostrożny. Nie wierzę, że jechał szybko. Może uciekał przed czołówką z autem jadącym z przeciwka? A może na drogę wyskoczył mu łoś? - zastanawia się załamany ojciec Michała. Przyczyny tragedii bada policja.

Zobacz: Wipler nie głosował w Sejmie bo bawił w Hongkongu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki