2,5-letnią córkę państwa Kaniewskich pogryzł pies. Natychmiast wsiedli do samochodu i zawieźli krwawiące dziecko do najbliższej placówki medycznej - ambulatorium Pogotowia Ratunkowego przy ulicy Traugutta we Wrocławiu. - Mimo że dziecko miało zakrwawioną całą twarz i ubranie, nie zostaliśmy przyjęci na badanie, gdyż nie przyjmował tam chirurg dziecięcy - opowiada tata dziewczynki Gazecie Wrocławskiej. Personel odesłał całą rodzinę do oddalonego szpitala na Stabłowice, a na ostrą uwagę ojca pogryzionego dziecka, że to za daleko, pracownicy przypomnieli sobie, że jednak jest inna bliższa placówka. W klinice przy ul. Curie-Skłodowskiej lekarze pod narkozą zszyli dziewczynce trzy rany. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, ale państwo Kaniewscy postanowili nagłośnić sprawę, by podobna sytuacja nie spotkała innych rodzin. - Uważamy, że w takiej sytuacji powinniśmy być przyjęci na ul. Traugutta, aby rany zostały chociaż wstępnie opatrzone. Na szczęście wszystko skończyło się w miarę dobrze, ale co by było, gdyby rany były naprawdę poważne, a w drodze do drugiego szpitala stan dziecka by się pogorszył? - pyta Przemysław Kaniewski.
Wicedyrektor ds. lecznictwa w PR we Wrocławiu, Andrzej Czyrek, nie widzi natomiast żadnych niedociągnięć ani nieprawidłowości w zachowaniu szpitalnego personelu. - Z raportu moich pracowników wynika, że postąpili właściwie. Ambulatorium chirurgiczne Pogotowia Ratunkowego we Wrocławiu udziela świadczeń osobom dorosłym, zgodnie z kontraktem z NFZ. Tego dnia nie było chirurga, który by miał doświadczenie w postępowaniu z dziećmi. Pielęgniarka, która rozmawiała z mamą i widziała dziecko, oceniła, że rany nie były głębokie, nie było krwawienia ani zagrożenia życia dziecka, nie miało ono problemów z oddychaniem - mówi. - Odmienność oceny sytuacji jest na poziomie wzajemnych emocji. Reakcja pracowników była prawidłowa - ocenia. Dodaje również, że rodzice dziewczynki mogą zgłosić oficjalną skargę - byłaby podstawą do wszczęcia postępowania. Żadna taka jeszcze nie wpłynęła. Mama pogryzionej Zuzi z kolei uważa, że pielęgniarka nawet nie rzuciła okiem na rany dziecka i zapewnia, że złoży skargę.
Czytaj też: Paweł Klim zmarł po interwencji policji w Białymstoku - mundurowi są niewinni