Pogrzeb ofiar pożaru w Jastrzębiu Zdroju. Ojciec udawał rozpacz na pogrzebie dzieci i żony?

2014-03-29 9:59

Dariusz P. został zatrzymany przez prokuraturę, postawiono mu zarzut podpalenia domu i zamordowania żony i czwórki dzieci. Na pogrzebie, 18 maja 2013, płakał i rozpaczał za straconą rodziną. Ksiądz odprawiający mszę odczytał wzruszający list Dariusza P. do zmarłych bliskich. W świetle nowych ustaleń wiemy już, że była to udawana rozpacz.

18 maja odbył się pogrzeb ofiar Dariusza P., jego rodziny. Dariusz P. pochował na tamtejszym cmentarzu najbliższych, którzy zginęli w płomieniach: żonę Joannę (†40), trzy córeczki: Justynę (†18), Małgosię (†13) i Agnieszkę (†4) oraz synka Marcinka (†10). Joanna zmarła 11 maja. Justyna i Agnieszka w dniu pożaru 10 maja.

Na koniec mszy ksiądz odczytał wzruszający list Dariusza P., w którym ten dziękował rodzinie za wspólnie przeżyte chwile. Czyżby była to udawana rozpacz? Wiele na to wskazuje - to prawdopodobnie Dariusz P. podpalił dom.

Zaplanował morderstwo, by wyłudzić odszkodowanie?

To był drobiazgowo zaplanowany mord. Pozamykał drzwi i okna w taki sposób, by żona i piątka dzieci nie mogli uciec z pożaru. Podrzucił nawet zdechłą mysz, by śledczy pomyśleli, że to z powodu przegryzionej przez gryzonia instalacji doszło do pożaru. Potem podpalił dom. Dariusz P. (42 l.) wrócił, gdy zakończyła się akcja ratunkowa. Był wściekły i przerażony, gdy dowiedział się od strażaków, że jego rodzina żyje. Wtedy zemdlał. Niestety, jego nikczemny plan się powiódł. W wyniku zatrucia zmarła żona i czwórka dzieci. Tylko 17-letni Wojtek przeżył.

Zobacz: Pożar w Jastrzębiu Zdroju. Dariusz P. wściekł się, bo myślał że rodzina nie spłonęła! NOWE FAKTY

Rodzina była bardzo zżyta i dlatego chce poznać nawet najgorszą prawdę

Jak podkreślił pełnomocnik rodzina była bardzo żyta, a spalona kobieta nigdy nie prosiła swoich krewnych o jakąkolwiek pomoc, w tym finansową. Nic nigdy nie wskazywało na to, ze w rodzinie P. może dojść do tragedii! Sam Dariusz P. po pożarze był przez rodzinę traktowany jako pokrzywdzony i ofiara, która straciła bliskich. Pocieszali go i wspierali niczym biblijnego Hioba, na którego spadły same nieszczęścia. Dlatego to, co dzieje się wokół sprawy od wczoraj zaszokował bliskich. Nikomu z rodziny nie przyszło do głowy, że ich kuzyn mógł się dopuścić podpalenia własnej rodziny, by tylko wyłudzić pieniądze z odszkodowania.

Czytaj: Dariusza P. podejrzanego o spalenie własnej rodziny zbadają psychiatrzy

Sam pełnomocnik zaznaczył, że nie zna akt sprawy, ale skoro prokuratura aresztowała Dariusza P. to miał ku temu dowody i podstawy. Zaznaczył tez, że rodzina prosi o to, by media uszanowały jej spokój i kontaktowały się z bezpośrednio z nim. Rodzina jest pod opieką fundacji i ma zapewnioną opiekę psychologiczną.

Tak wyglądał w Ruptawie pod Jastrzębiem-Zdrojem pogrzeb ofiar pożaru w jednorodzinnym domu. Dariusz P. pochował na tamtejszym cmentarzu najbliższych, którzy zginęli w płomieniach: żonę Joannę (†40), trzy córeczki: Justynę (†18), Małgosię (†13) i Agnieszkę (†4) oraz synka Marcinka (†10). Joanna zmarła 11 maja. Justyna i Agnieszka w dniu pożaru 10 maja.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki