Śmierć Patryka, którą w tym tygodniu opisaliśmy w "Super Expressie", odbiła się szerokim echem w całym kraju. Dwudziestolatek został rozstrzelany przed swoim domem, kiedy wracał ze sklepu z zakupami. W samym centrum miasta! Nie był jednak przypadkową ofiarą, tylko celem zaplanowanego ataku. Sam był kibicem Widzewa z Grudziądza, który w tamtej okolicy toczy krwawe boje z sympatykami warszawskiej Legii. To właśnie miłośnicy stołecznego klubu napadli na Patryka. Ponoć była to zemsta za to, że jeden z ich kamratów został pocięty maczetą przez widzewiaków podczas tzw. ustawki. Policja podejrzewa też, że kibole walczą ze sobą o wpływy w handlu narkotykami. Patryk stał się ofiarą tej wojny.
Wczoraj, podczas mszy za jego duszę, ksiądz proboszcz Ireneusz Kuc starał się uspokajać rozwścieczonych śmiercią towarzysza kiboli. - Pamiętajcie, co mówił Jezus Chrystus. Miłujcie! Macie kochać bliźniego swego jak siebie samego. Zemsta nic nie daje - mówił.
Czy go posłuchają? Żaden z tłumnie przybyłych na pogrzeb kiboli nie przystąpił do Komunii Świętej. Za to na cmentarzu odpalili stadionowe race. Atmosfera była tak gorąca, że zdruzgotane tragiczną śmiercią Patryka mama oraz siostra zasłabły i trzeba im było udzielać pomocy w karetce.
Czytaj: Kobieta usłyszała bicie serca syna, który nie żyje [WZRUSZAJĄCE WIDEO]