Pan Paweł od kilku lat jest podopiecznym fundacji Otwarte Ramiona pomagającej osobom z niedowładem kończyn. Uległ poważnemu wypadkowi, przeszedł kilka skomplikowanych operacji, ale sprawności nie odzyskał. Wie, co to kalectwo. I wpadł na pomysł, aby zebrać pieniądze dla innych podopiecznych fundacji, głównie dzieci. - A przy okazji pokazać, że nie ma takich barier, których nie dałoby się pokonać - mówi Marta Łazacz z fundacji.
Początkowo pan Paweł chciał przejechać 1100 km, ale z powodu kontuzji ścięgna Achillesa musiał skrócić podróż. W trasie asystowało mu dwóch wolontariuszy. Pomagali mu się ubrać, wsiąść na rower i razem z nim propagowali zbiórkę na szczytny cel.
Zobacz: Turysta dostał 3 tys. euro kary. Chciał wywieźć piasek z plaży