Pomaga Niemcom odebrać Polakom ziemie

2007-12-30 21:40

Podatnicy co miesiąc płacą tej pani ze swojej kieszeni poselską pensję. W tym samym czasie jej mąż pomaga Niemcom... ograbiać Polaków z ziemi.

Małżonek posłanki LiD Joanny Senyszyn (58 l.), mecenas Bolesław Senyszyn (62 l.), reprezentuje bowiem przed sądem niemiecką rodzinę, która domaga się zwrotu 25 hektarów ziemi na Mazurach! A parlamentarzystka nie widzi w tym nic złego. - Sprawa jak sprawa - mówi. Wstyd!

- Pani Senyszyn jako posłanka powinna bronić polskiego majątku - grzmi w odpowiedzi poseł PiS Tadeusz Cymański (52 l.).

Olsztyński sąd. To tutaj kilka dni temu rozpoczęła się batalia o 25 hektarów nad Jeziorem Krzywym, na obrzeżach stolicy Warmii. Kiedyś ten grunt był nic niewart. Teraz ma tam stanąć osiedle domów jednorodzinnych i bloki. Szacuje się, że ziemia warta jest ok. 100 milionów złotych. Przed laty właścicielem tych terenów była niemiecka rodzina. Kiedy wyjechała do RFN, w 1978 r. w jej posiadanie wszedł Skarb Państwa. A dwanaście lat później grunt został oddany miastu. Teraz jego właścicielem jest gmina Olsztyn. I to od niej Niemiec Jan Josef Bolewski chce odzyskać ojcowiznę. Pełnomocnikiem obywatela niemieckiego jest mąż posłanki SLD.

Sprawa Bolewskiego to już kolejna na Warmii i Mazurach próba odzyskania przez Niemców ziem, które stracili w wyniku przesiedleń. W latach 1950-1990 z Polski wyjechało do Niemiec około miliona osób, w tym ponad 150 tys. właśnie z województwa warmińsko-mazurskiego. W Olsztynie zapadło już kilka parwomocnych wyroków, na mocy których Polacy muszą się wyprowadzić z domów, w których mieszkali, bo zostały one oddane dawnym właścicielom.

Bolesław Senyszyn wierzy, że również sprawa, którą on prowadzi, zakończy się sukcesem. Sukcesem Niemca. - Jestem przekonany, że wygram tę sprawę. Żyjemy w państwie prawa - mówi z satysfakcją w głosie pewny swego mecenas. - Jak coś zostało zabrane z naruszeniem przepisów, to trzeba to oddać. Ta sprawa będzie przełomem. Wiele osób zaczęło się do mnie już zgłaszać z zapytaniem, czy istnieje możliwość odzyskania dla nich ziemi - dodaje natychmiast. Senyszyn doskonale wie, że na niektórych z tych terenów polskie rodziny pobudowały swoje domy. Nie chce rozmawiać na temat ich przyszłości. - Było dużo czasu, by przygotować przepisy, które pozwalałyby na uregulowanie tej kwestii. To wina polityków. Zajmują się wszystkim, tylko nie tym co trzeba - twierdzi. O moralności nie chce słyszeć. - Jestem zawodowcem - ucina.

Co na to żona prawnika, polska posłanka z SLD? Zapytaliśmy ją, co by zrobiła, gdyby z ewentualnymi roszczeniami do jej dobytku wystąpili niemieccy obywatele. - Nie boję się. Mieszkam w Gdyni - mówi spokojna w rozmowie z nami. - A jaki jest pani stosunek do sprawy Niemców, którzy chcą odebrać Polakom ziemię i domy? - dopytujemy. - To nawiązanie do sprawy, którą prowadzi mój mąż. Sprawa jak sprawaÉ - mówi beznamiętnie. Polscy politycy i prawnicy nie podzielają jednak zdania Joanny Senyszyn. - Ta pani jako posłanka powinna bronić polskiego majątku - grzmi poseł PiS Tadeusz Cymański. (52 l.). I ma rację. Bo choć działalność męża Joanny Senyszyn jest zgodna z prawem, to jednak powinno być jej wstyd.

Robert Smoktunowicz (45 l.), adwokat:

- Nie podjąłbym się prowadzenia takiej sprawy ze względów etycznych i moralnych. Nawet gdyby oferowano mi gigantyczne pieniądze. Bo nie jest to kwestia pieniędzy, ale podejścia do problemu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki