Jerzy Popiełuszko przed śmiercią żartował, że go posadzą na sto lat - ZDJĘCIA!

2010-10-19 7:45

Zawadiacki, z zalotnym uśmiechem, zrelaksowany, wciąż uśmiechnięty. Takim zapamiętał swojego wuja księdza Jerzego jego bratanek Marek Popiełuszko (40 l.). Spotkaliśmy się z nim w jego domu w Chicago, gdzie mieszka od prawie 20 lat. Pokazał nam rodzinny album z niepublikowanymi dotąd zdjęciami księdza Popiełuszki. Dziś mija 26. rocznica Jego śmierci.

Wśród kolorowych fotografii najbardziej rzuca się w oczy ta, na której ksiądz Jerzy w zwiewnej bawełnianej koszulce z kolorowym haftem, w fantazyjnym kapeluszu pozuje w zawadiackiej pozie i z szelmowskim uśmiechem. Bo ten charyzmatyczny kaznodzieja prywatnie był bardzo pogodnym człowiekiem. - Ja tylko takim go zapamiętałem. Wuj miał ogromne poczucie humoru i często się uśmiechał, czego nie widać na innych, często pokazywanych zdjęciach.

Przeczytaj koniecznie: Ksiądz Jerzy Popiełuszko wyniesiony na ołtarze

Pokazuje się go zamyślonego, posępnego - wspomina Marek Popiełuszko, bratanek księdza. Fotografia "w kapeluszu" powstała podczas wakacji u ciotek, m.in. u Mary Kalinowski, mieszkających w Pitsburgu w Pensylwanii. Ksiądz Jerzy był wtedy w Nowym Jorku, dwa tygodnie spędził na słonecznej Florydzie.

- Ciotka opowiadała mi, że Jerzy był zachwycony. Podobało mu się. Ale ciągnęło go do Polski. Mówił, że tam potrzebują go i czekają na niego - dodaje pan Marek. Po jego powrocie do kraju wybuchły strajki w Ursusie, Hucie Warszawa i w FSO na Żeraniu.

Ksiądz coraz bardziej się angażował i coraz bardziej interesowała się nim bezpieka. Ale i w tym gorącym okresie pamiętał o bliskich. - Był bardzo rodzinnym i kochającym wujkiem. Potrafił z Warszawy przyjeżdżać na wieś nawet na kilka godzin, wypić kawę, odwiedzić najbliższych i wrócić. Zawsze też przywoził nam słodycze. Już na zawsze batoniki Twix będą mi się z nim kojarzyć - opowiada Marek Popiełuszko. Dużo zdjęć pochodzi z sierpnia 1984 roku. Pan Marek miał wtedy 14 lat i spędził z wujkiem całe dwa tygodnie. - Wałęsaliśmy się po warszawskiej Starówce, jedliśmy lody w "Bazyliszku". Wieczorami graliśmy w grę telewizyjną "Tenis".

Patrz też: Andrea Tornielli: Ks. Popiełuszko to męczennik w walce z komunizmem

Wujek mnie ogrywał - wspomina. Dwa miesiące później ksiądz Jerzy został bestialsko zamordowany. Czy przeczuwał coś, mówił o swoich obawach...? - Nie mówił o śmierci. Przynajmniej przy dzieciach. Przygotowywał nas raczej na to, że będzie aresztowany. Żartował, że jak go kiedyś posadzą, to już pewnie na ponad sto lat...

Marek Popiełuszko (40 l.)

- Był bardzo rodzinnym i kochającym wujkiem. Nigdy nie mówił przy nas o śmierci

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki