Postrzelony zapaśnik stracił nogę

2015-08-11 9:48

Leży w szpitalu, jego stan jest ciężki. Lekarze amputowali mu nogę, stracił też dwa palce u dłoni. To skutek zamachu, którego 54-letni olimpijczyk, były reprezentant Polski w zapasach, padł ofiarą w niedzielne przedpołudnie. Został postrzelony przed swoim domem w willowej dzielnicy Koszalina.

Kto i dlaczego strzelał - wciąż nie wiadomo. - Gdy tylko zostaliśmy powiadomieni o zdarzeniu, zablokowaliśmy drogi wyjazdowe z miasta. Niestety, sprawcy wciąż pozostają na wolności - wyjaśnia Monika Kosiec z koszalińskiej policji.

Do strzelaniny doszło w niedzielę ok. godz. 11 w willowej dzielnicy Koszalina. Zapaśnik znajdował się przed swoim domem, gdy podjechał samochód, z którego padły strzały. Były celne, dotkliwie raniły byłego sportowca. Rodzina i sąsiedzi wezwali pogotowie i policję. Ranny został przewieziony na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej Wojewódzkiego Szpitala w Koszalinie. Niestety, lekarzom nie udało się uratować jego nogi. Musieli ją amputować. 54-latek stracił też dwa place u dłoni.

Na miejscu zdarzenia policja zabezpieczyła trzy łuski. Trwają badania balistyczne, by ustalić, z jakiej broni strzelano do mężczyzny. Dom poszkodowanego jest obecnie pod obserwacją funkcjonariuszy. Policja czuwa też nad bezpieczeństwem rannego w szpitalu. Ten, jak do tej pory, nie mógł być jeszcze przesłuchany przez śledczych. Nie wiadomo więc, czy widział kierowcę auta, z którego oddano strzały. Trudno też na tym etapie mówić o motywach strzelaniny.

- Trwają intensywne działania zmierzające do ustalenia sprawcy przestępstwa. Za usiłowanie zabójstwa grozi mu kara dożywocia - mówi Aneta Skupień, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie. Śledczy biorą pod uwagę różne motywy działania sprawców. Nie wykluczają nawet porachunków. Bo choć od dobrych kilku lat były sportowiec ma czystą kryminalną kartotekę, to jednak w przeszłości był zamieszany w działalność tzw. gangu zapaśników, był karany.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki