Rzekomych ofiar Kamila Durczoka prokuratura nie przesłuchała!

2015-05-06 9:52

TVN nie chce ujawnić danych kobiet rzekomo molestowanych przez Kamila Durczoka (47 l.) - tak wynika z ustaleń "Super Expressu". Poprosiła o nie warszawska prokuratura na Mokotowie, ale władze spółki nie reagują.

- Kiedy wydawaliśmy postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie ewentualnego molestowania seksualnego w spółce TVN, nie znaliśmy danych osobowych osób pokrzywdzonych. Zwróciliśmy się do TVN o podanie tych danych, o ile osoby pokrzywdzone są zainteresowane otrzymaniem decyzji. Do tej pory nie wpłynęła żadna odpowiedź - informuje nas szefowa Prokuratury Rejonowej na Mokotowie Małgorzata Szeroczyńska. To dziwne, bo przecież w TVN działała specjalna komisja, która po rozmowach z obecnymi i byłymi pracownikami wykryła molestowanie i mobbing. Powstał nawet specjalny raport, po którym z pracy odszedł Kamil Durczok, a sprawa trafiła do prokuratury.

Jednak śledczy, którzy badali sprawę, nie doszukali się złamania przepisów. - Z treści raportu wynikało, że były dwa "zidentyfikowane niepożądane zachowania". Pierwsze polegało na wysyłaniu wiadomości tekstowych SMS zawierających propozycję prywatnych spotkań i zaangażowania się w romans. Drugi przypadek to jednorazowe zaproszenie koleżanki z pracy na prywatne spotkanie. Oba dotyczyły Kamila Durczoka - ujawnia rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak. Dlaczego TVN milczy i nie współpracuje z prokuraturą? - Nie udzielamy informacji na ten temat - powiedziała nam krótko Emilia Ordon, rzecznik spółki.

Durczok nie zamierza składać broni. W sądzie leżą już dwa jego pozwy na łączną kwotę 9 mln zł. Jego zdaniem tygodnik "Wprost", który oskarżył go o molestowanie, całą historię wyssał z palca.

Zobacz: Opoczno. Tir ZMIAŻDŻYŁ ojca i 3,5-letnią córeczkę Emilkę! [ZDJĘCIA]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki