Przez lekarzy straciłam córeczkę

2011-07-02 4:00

Błagała o cesarskie cięcie. Krzyczała, że dziecko się nie rusza, że dzieje się coś złego. Na próżno. Lekarze, którzy mieli odbierać poród Anny Szadkowskiej (36 l.), nie zgodzili się na cesarkę. Kazali czekać...

Kobieta przeleżała całą noc w szpitalu, a rano dowiedziała się, że jej córeczka nie żyje. - To przez lekarzy moja mała Madzia zmarła - mówi zrozpaczona kobieta. - Powinni zapłacić za to, co zrobili. Tak cieszyli się na to dziecko. Pani Anna i jej partner Józef (50 l.) godzinami mogli rozmawiać o tym, jaka będzie Madzia. Gdzie pójdzie do szkoły, do kogo będzie bardziej podobna? Kiedy minął planowy termin porodu, pani Anna trafiła do szpitala w Sokołowie Podlaskim. Była trochę niespokojna, bo dziecko ruszało się coraz słabiej.

- To nie jest normalne - tłumaczyła lekarzowi dyżurnemu, którym był Marek C. (46 l.). Kobieta została podłączona do kroplówki. - Zróbcie mi lepiej cesarkę - błagała. - Czuję, że jest źle - przekonywała lekarza. Ten jednak utrzymywał, że jest wszystko w porządku. - Przekonywał, że muszę urodzić naturalnie, że tak będzie lepiej - wspomina kobieta.

Pani Anna spędziła noc na szpitalnym łóżku. Rano, kiedy w szpitalu pojawił się ordynator oddziału położniczego Krzysztof P. (49 l.), ponowiła prośbę o cesarskie cięcie. Znów bez powodzenia. Po pewnym czasie pojawiła się pielęgniarka. Stwierdziła brak pulsu dziecka. Lekarze zanotowali zgon...

Sekcja zwłok wykazała, że dziecko było zdrowe i mogło funkcjonować poza łonem matki. Niestety, udusiło się, bo - jak orzekli biegli - pępowina owinęła mu się wokół szyi. Pan Józef złożył doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez lekarzy.

- Jak to możliwe, że nie pomogli rodzącej kobiecie? Zbywali ją, aż doszło do tragedii - mówi załamany. Prokuratura postawiła lekarzom zarzuty. Ordynator Krzysztof P. i doktor Marek C. odpowiedzą przed sądem za nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka.

Grozi im za to 5 lat więzienia. Choć ich winę wykazało badanie biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej UJ, obaj medycy nie zamierzają się przyznać. - Nie uznaję opinii biegłych - powiedział nam Krzysztof P. - Będziemy się bronić, bo znamy się na swojej pracy - dodał. Pani Anna wie, że ukaranie lekarzy nie przywróci jej dziecka. Ale da poczucie, że sprawiedliwość istnieje.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki