Zaginęła Aleksandra Maliszewska z Łodzi. Matka: Wierzę, że Ola żyje!

2015-06-08 9:13

Serce tej kobiety rozdziera ból. Halina Maliszewska (50 l.) w Dzień Matki czekała na życzenia od swojej córki Aleksandry (25 l.). Zamiast nich dostała wiadomość, że Ola przepadła bez wieści. Dziś liczy na cud i wierzy, że odnajdzie swoje dziecko żywe.

Ola to studentka Wydziału Farmaceutycznego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Właśnie szykowała się do obrony pracy magisterskiej. Mieszka ze swoim chłopakiem Mateuszem w bloku w centrum Łodzi. Mateusz widział ją po raz ostatni rano 26 maja, w Dzień Matki, gdy wychodził do pracy. Kiedy wrócił, Oli nie było w domu, a jej telefon nie odpowiadał. W tej sytuacji chłopak niezwłocznie zawiadomił policję.

Dziewczyna dosłownie zapadła się pod ziemię. Policjanci, którzy odebrali zgłoszenie o jej zaginięciu, robią wszystko, by odnaleźć studentkę. Komendant miejski powołał w tym celu nawet specjalną grupę operacyjną. Sprawdzane są różne hipotezy, w tym ta najgorsza - o śmierci dziewczyny. Nurkowie przeszukiwali ostatnio stawy w pobliżu miejsca zamieszkania Oli. Nic nie znaleziono. Tymczasem jej zrozpaczona matka Halina Maliszewska śle za pośrednictwem prasy błagalne apele: - Córeczko, wierzę, że żyjesz. Odezwij się...

Dziewczyny szuka nie tylko policja, ale i detektyw Krzysztof Rutkowski (55 l.). Właśnie wyznaczył nagrodę za pomoc w jej odnalezieniu - 10 tysięcy złotych. Czeka na sygnały pod numerem telefonu 600 007 007.

Zobacz: Majątek Kukiza. Zarobił więcej niż prezydent

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki