Rybnik. Wybaczyła mężowi, że chciał ją zabić

2016-12-12 6:00

Makabryczny finał rodzinnego spaceru w Rybniku na Śląsku. Wieczorem Artur P. (+33 l.) wraz z żoną Katarzyną (33 l.) i synem Nikosiem (2 l.) wracali do mieszkania. Nagle, gdy już byli na klatce schodowej, mężczyzna rzucił się z nożem na bliskich. Potem podciął sobie tętnicę szyjną. Wykrwawił się mimo pomocy ratowników medycznych. Kobieta trafiła do szpitala. - Wybaczam mężowi, szkoda, że nie udało się go uratować - mówi pani Katarzyna.

Katarzyna P. jest mocno poraniona. Nóż trafił w głowę, ręce, tułów. Ból jej nie opuszcza. Jej mąż Artur cierpiał na schizofrenię. I niestety, nie chciał się leczyć, choć żona robiła, co mogła. A to właśnie atak choroby był przyczyną tej tragedii.

- Próbowałam ukradkiem podawać mu leki. Kochałam go. To był dobry człowiek. Bardzo mi jest żal, że nie zdołałam go uratować. Cierpiał na straszną chorobę. To ona przejęła nad nim kontrolę. Chodził z nożem, bo myślał, że jest szpiegowany, śledzony, że ktoś chce go napaść - opowiada Katarzyna P. - Do tej pory zawsze wiedziałam, kiedy mu się pogarsza. Czułam to i widziałam. Tym razem było inaczej. Wróciliśmy ze spaceru. Cały czas był w dobrej formie. Weszliśmy do klatki. Wtedy mnie przytulił i poczułam, jak wbija mi z tyłu nóż. Zaatakował też Nikosia. Broniłam dziecka i siebie jak mogłam. Kopałam, krzyczałam. Potem Artur zaczął zadawać sobie ciosy. Wykrwawił się - dodaje pani Katarzyna, a z jej oczu lecą łzy.

Znali się całe życie. Od 20 lat byli parą. To była wielka miłość. Artur był dobrym mężem i wzorowym ojcem. Z wyjątkiem tych chwil, gdy choroba brała go w swe objęcia. A leczyć się nie chciał. - Żadna inna kobieta by tego nie wytrzymała, ale nie Kasia. Ona cały czas próbowała go przekonać, żeby dał sobie pomóc. Ale skończyło się to tragedią. Kiedy dorosły człowiek nie chce się leczyć, nie można nic zrobić. A teraz już jest za późno. Bogu dzięki córeczka i wnuczek żyją - mówi Bożena Szturc, matka pani Katarzyny i babcia małego Nikosia.

Nikodem ma tylko jedną ranę ciętą. Została zszyta wczoraj w szpitalu, potem chłopczyk wrócił do babci. Na szczęście dzielnie zniósł tę makabrę. Jest pogodny, uwielbia bawić się klockami i rysować.

Zobacz także: Lublin. Pobił 10-letniego syna, bo "źle odrabiał lekcje"!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki