siekiera

i

Autor: "Super Express"

Rzeźnik uderzył Małgosię 17 razy siekierą

2016-09-10 4:00

Takiej jatki śledczy z Jeleniej Góry jeszcze nie widzieli. A to, co usłyszeli od Marka L. (40 l.) podczas przesłuchania, wprawiło ich w osłupienie. Mężczyzna, który kilka dni temu dosłownie zmasakrował swoją byłą partnerkę, przyznał się wprawdzie do zabójstwa, ale stwierdził, że. niczego nie pamięta! Rzeźnik aż 17 razy uderzył Małgosię siekierą, a struga wariata!

Wczoraj policja ujawniła makabryczne szczegóły zbrodni, do jakiej doszło w nocy z wtorku na środę przy ul. Cieplickiej w Jeleniej Górze. Potwierdziło się, że Małgorzata R. (?38 l.) wpuściła do mieszkania swego byłego partnera. Doszło do awantury, w czasie której pijany Marek L. (40 l.) chwycił za siekierę. Z ustaleń śledczych wynika, że zadał kobiecie 17 ciosów w głowę i w plecy. Od uderzeń wszędzie było pełno krwi. Nawet na elewacji domu, bo krew spływała po niej z okna, z którego ranna kobieta rozpaczliwie wołała o pomoc...

Wszystko widziała ich córka Ola (18 l.). Marek L. był tak rozwścieczony, że i ją chciał zamordować. Przerażający jest fakt, że nastolatka została zmasakrowana przez ojca, gdy własnym ciałem zasłaniała ukochaną matkę! Ciężko ranna trafiła do szpitala.

- Zabójstwo partnerki, usiłowanie zamordowania córki - takie zarzuty usłyszał Marek L. Dodatkowo został oskarżony o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad kobietami -wyjaśnia Violetta Niziołek, rzeczniczka jeleniogórskiej prokuratury.

Wiemy, o jakie znęcanie chodziło. Mężczyzna niedawno został wyrzucony z domu przez Małgorzatę R. Nie mógł się z tym pogodzić, był też coraz bardziej zazdrosny o atrakcyjną partnerkę. Codziennie przychodził do domu, gdzie jeszcze niedawno wspólnie mieszkali, i wszczynał głośne awantury. Czy podnosił rękę na kobiety? To możliwe, bo miały założoną tzw. niebieską kartę, czyli policyjny dokument dla krzywdzonych rodzin. Pewne też jest, że groził byłej konkubinie. Miał posunąć się nawet do tego, że spalił jej samochód. Wszystko z zemsty, że nie chciała już z nim być...

Mężczyzna na przesłuchaniu przyznał się do winy. Ale tłumaczył, że mało pamięta, bo był pijany. Trafił do aresztu, w którym poczeka na rozprawę sądową. Grozi mu dożywocie.

Zobacz: Pobito profesora z Uniwersytetu Warszawskiego. Bo mówił po niemiecku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki