Dramat pani Joanny: Sąd czeka, aż mąż mnie zabije?

2015-01-21 3:00

Joanna S. (55 l.) z Warszawy przez lata była bita przez męża alkoholika. Andrzej S. (57 l.) w końcu trafił do aresztu, ale sąd pozwolił mu wrócić do domu. Kilka dni później w trakcie awantury furiat omal nie zabił przerażonej kobiety.

- 10 lat temu pierwszy raz zrobił mi krzywdę. Wściekł się i uderzył mnie w głowę. Zalałam się krwią - opowiada pani Joanna. Mąż ubłagał ją wtedy, żeby nie szła na policję. Obiecał poprawę. Ale było tylko gorzej. Bez przerwy sięgał po kieliszek, wszczynał awantury. Sprawa w końcu trafiła do sądu. Wiosną 2014 r. Andrzej S. został skazany na 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu za znęcanie się nad żoną i... wrócił do domu, by nadal ją gnębić.

Zobacz: Zabił ją PORÓD CZWORACZKÓW! Młoda mama zmarła po urodzeniu trzech córeczek i synka

- 27 września mężczyzna został tymczasowo aresztowany. W listopadzie skierowaliśmy do sądu przeciwko niemu akt oskarżenia - mówi Paweł Wierzchołowski, szef mokotowskiej prokuratury. Pani Joanna odżyła. Ale nie przeczuwała, że wymiar sprawiedliwości szykuje dla niej koszmarną niespodziankę. 29 grudnia odbyła się pierwsza rozprawa przeciwko Andrzejowi S. Obrona wnioskowała o wypuszczenie go z aresztu, a sąd... się zgodził. Na efekty nie trzeba było czekać. - 10 stycznia otrzymaliśmy zgłoszenie o awanturze domowej. Policjanci zastali roztrzęsioną kobietę oraz jej pijanego męża, który groził jej śmiercią i próbował zrobić krzywdę przedmiotami kuchennymi - mówi nadkom. Magdalena Bieniak z mokotowskiej komendy. Od tamtej pory Andrzej S. znów jest w areszcie. Jego ofiara jest kłębkiem nerwów. - Znowu go wypuszczą? Żeby mnie zabił? - pyta pani Joanna.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki