Sędzio! Dlaczego nie dostał dożywocia?

2008-01-30 21:22

Wyjątkowo bestialski mord w Boguszowie-Gorcach. Daniel K. (35 l.), instruktor karate, wykorzystując zaufanie swojego ucznia Sebastianka ( 9 l.), zabrał go do lasu. Tam z zimną krwią poderżnął mu gardło i patrzył, jak dziecko kona. Prawdopodobnie próbował też go zgwałcić. Sąd jednak uznał, że to nie było brutalne morderstwo! Skazany bandyta będzie mógł wyjść na wolność już za 20 lat!

Nie ma słów, by opisać ból matki po stracie ukochanego dziecka. Elżbieta Baran straciła Sebastianka ( 9 l.) dwa lata temu. Wczoraj na procesie zabójcy jej dziecka ból powrócił ze zdwojoną siłą. Gdy sędzia odczytywał wyrok, zacisnęła pięści, a potem schowała twarz w dłoniach. To nie był wyrok, jaki chciała usłyszeć. Nawet prokurator był zszokowany. Dlaczego? - To nie jest okrutny mord, bo Sebastian długo nie cierpiał, umarł szybko - tłumaczył sędzia Wiesław Pędziwiatr, wymierzając bandycie jedynie 25 lat więzienia. Wszyscy spodziewali się dożywocia.

Sędzia usprawiedliwiał bandytę

Uzasadnienie wyroku wprawiło wszystkich w osłupienie. Jak to możliwe! Przecież sam ze szczegółami opisywał, jak skrępowane dziecko umiera z powodu przecięcia tętnicy i tchawicy. Jak w męczarniach kona. Ostatnim słowem umierającego już chłopczyka było "przepraszam". Prokurator robił, co mógł, by przekonać sąd, by ten wymierzył sprawiedliwą karę zwyrodnialcowi. Przekonywał w czasie procesu, że bandyta przed zabójstwem malca mógł go jeszcze zgwałcić. Przywiązany do drzewa chłopczyk miał ściągnięte spodnie. Dla sądu to nic nie znaczyło. - Może chciał się załatwić, bo w pęcherzu martwego chłopczyka lekarze znaleźli sporo moczu - przekonywał idiotycznie sędzia.

Elżbieta i Ryszard B., rodzice Sebastiana, z bólem znosili każdą chwilę na sali sądowej. Z niedowierzaniem słuchali słów sędziego. Liczyli, że morderca ich ukochanego synka już nigdy nie wyjdzie na wolność. Po ogłoszeniu wyroku rozpłakali się. Roztrzęsieni, wciąż mieli przed oczami okrutne chwile sprzed dwóch lat. Sędzia wyprowadził ich z budynku tylnym wyjściem. - Jeszcze nie wiem, czy będziemy się odwoływać - mówił po wyroku wyraźnie zszokowany prokurator. Pewny odwołania się był za to obrońca zwyrodnialca. - Oskarżony ma prawo życzyć sobie uniewinnienia, nawet gdy byłby winny - przekonywał mecenas Tadeusz Roczniak.

Mord, który wstrząsnął Polską

5 maja 2006 roku Daniel K. (36 l.), instruktor karate z Boguszowa-Gorców koło Wałbrzycha, zabrał 9-letniego Sebastiana na spacer. Był jego trenerem walk karate. Chłopiec ufał mu bezgranicznie. Gdy dotarli do lasu, zwyrodnialec przywiązał chłopczyka do drzewa, wyciągnął nóż i z zimną krwią poderżnął mu gardło. Potem jak gdyby nic poszedł do domu. Zjadł obiad z narzeczoną i poszedł do pracy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki