Seksafera w Opolu. Policjant: Nie jeździłem na prostytutki

2013-06-01 4:00

Szef policji w Strzelcach Opolskich Dariusz Wierzbicki broni się przed oskarżeniami, które na słynnych sekstaśmach słychać pod jego adresem z ust policjantki z Opola. Twierdziła ona, że przed laty komendant miał korzystać z usług przydrożnych prostytutek. - Nigdy nie złamałem prawa ani nie dopuściłem się żadnych zachowań, które mogłyby narazić na szwank dobre imię polskiej policji - broni się Wierzbicki. Sprawa znajdzie prawdopodobnie finał w sądzie.

Chodzi o fragment rozmów między odwołanym szefem opolskiej policji Leszkiem Marcem a jego podwładną, z którą uprawiał seks. Na nagraniu podwładna Marca ocenia lokalnych szefów policji, m.in. szefa komendy ze Strzelec Opolskich. - Nie lubię go, bo to jest kurw...rz, on jeździł na dziwki. Pamiętasz historię, że on radiowozem na prostytutki jeździł od lat? (…) On przydrożne lachony zaliczał (...) - mówi na nagraniach podwładna komendanta Marca.

>>> Stenogramy: Jeździł radiowozem na lachony?

 

Co na to komendant Dariusz Wierzbicki? Jak informuje "Nowa Trybuna Opolska", wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że padł ofiarą oszczerstw i pomówień. - Nigdy nie złamałem prawa ani nie dopuściłem się żadnych zachowań, które mogłyby narazić na szwank dobre imię polskiej policji. Nie zhańbiłem i nie splamiłem munduru policjanta - twierdzi szef komendy w Strzelcach Opolskich. W podobnym tonie wypowiadała się wczoraj jego żona, która zadzwoniła do naszej redakcji. W jej opinii to, co zostało powiedziane na nagraniach pod adresem komendanta, jest dla nich krzywdzące i nie ma pokrycia w rzeczywistości.

Czy zarzuty wobec komendanta Wierzbickiego są prawdziwe, ma wyjaśnić postępowanie prowadzone przez Komendę Główną Policji.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają