Skandal! Niemcy nie chcieli leczyć Lenki

2015-12-24 12:53

To miała być podróż po życie, a skończyła się łzami zawodu, niedowierzania i zdeptanej nadziei. Bo niemieccy lekarze z kliniki w Hanowerze, którzy mieli się podjąć leczenia chorej na nowotwór mózgu 5-letniej Lenki Komeckiej z Lublina, odesłali dziecko do domu! - Przykro mi, niepotrzebnie przyjechaliście - oznajmił mamie Lenki prof. Joachim Kraus. Okazało się, że nikt nie pokazał mu wcześniej nadesłanej z Polski dokumentacji choroby!

Wsiadając w poniedziałek z córeczką do wynajętego samolotu, Monika Komecka (34 l.) myślała tylko o jednym: jak długo Lenka zostanie w szpitalu. Nawet w najgorszych snach nie wyśniliby tego, co czekało ich w Medizinische Hochschule Hannover! A tylko z tamtejszej kliniki dostali zaproszenie na konsultacje. - Uwierzyliśmy, że jest nadzieja - mówi pani Monika.

Wysłali płyty z wynikami rezonansu i przetłumaczone na język niemiecki dokumenty. - Wiele razy wspominaliśmy o tym, w jak ciężkim stanie jest Lena i w jaki sposób chcemy dotrzeć do Hanoweru - mama opowiada o korespondencji z Rabiją Loehr, sekretarką prof. Joachima Krausa, dyrektora kliniki neurochirurgii.

- Dokumentacja dotarła. Profesor musi zobaczyć dziecko i zrobić badania ambulatoryjne u siebie w klinice - odpowiedziała Loehr dwa tygodnie temu.

Ale mimo zapewnień, nikt na Lenkę nie czekał. - Z dzieckiem na noszach spędziliśmy ponad trzy godziny w poczekalni - mówi przez łzy Komecka.

Prof. Kraus był zaskoczony widokiem dziecka na noszach. Spytał o... dokumentację! Tą, która od dwóch tygodni była już w niemieckim szpitalu! - Przy nas po raz pierwszy oglądał płyty z rezonansem. Nie zaproponował nic więcej niż polscy lekarze. Lenki nawet nie badał. Stwierdził, że niepotrzebnie przyjechaliśmy, a sekretarka zapomniała przynieść mu wcześniej dokumenty - opowiada Komecka.

Frau Loehr nie miała sobie nic do zarzucenia.

Na szczęście dzięki firmie, która organizowała transport, udało się wrócić do Polski tego samego dnia. Lenka źle zniosła podróż. - Jechaliśmy ją ratować, a mogliśmy stracić - mówi mama.

Zobacz: Pomóżmy Lence polecieć po zdrowie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki