Stefan Kuryłowicz - architekt, który zginął w KATASTROFIE AWIONETKI. Architekturę i latanie miał we krwi. KIM BYŁ Stefan Kuryłowicz?

2011-06-10 4:10

Miał dwie wielkie pasje - architekturę i latanie. Ta ostatnia go zabiła. Stefan Kuryłowicz (+62 l.) zginął za sterami swojej ukochanej awionetki.

Porośnięte eukaliptusami zbocza hiszpańskich gór Bayas - tam w poniedziałkowe popołudnie skończyła się pełna pasji i sukcesów przygoda jednego z najwybitniejszych polskich architektów. Zaczęła się 26 marca 1949 roku - na świat przyszedł Stefan Kuryłowicz.

Skazany na architekturę

Śmiał się, że na zawód architekta został skazany we wczesnej młodości. Architektami byli jego ojciec Piotr i przyjaciel rodziny Tadeusz Mycek, który stał się jego mentorem. Niespełna 20 lat po zdobyciu dyplomu na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej i po latach pracy dla biur projektowych, w 1989 roku Kuryłowicz otworzył własne, działające dziś pod nazwą Autorska Pracownia Architektury Kuryłowicz & Associates. Pracował w nim m.in. z żoną Ewą (58 l.). Podkreślał, że tworzyli zawsze razem. Razem wykładali również na jego macierzystej uczelni.

Przeczytaj koniecznie: Wybitny architekt Stefan Kuryłowicz zginął w awionetce

...i latanie

Z drugą wielką pasją, lataniem, było podobnie. Jego ojciec i wuj byli pilotami, ale profesor kurs pilotażu robił w tajemnicy przed rodziną. Gdy dopiął swego, kupił wymarzoną awionetkę Cessna. O jego hobby wiedzieli wszyscy. Żartowano nawet, że samolot zastępuje mu samochód. - Chętnie zabierał znajomych, żeby pokazać im Polskę z lotu ptaka - wspomina Ewa Porębska, redaktor naczelna miesięcznika "Architektura-Murator", znajoma profesora. - On naprawdę uwielbiał latać - mówi Porębska.

Człowiek pełen pasji

Kuryłowicz sam o sobie mówił, że jest niepokorny, że wciąż prze do przodu. Inni nazywali go rekinem architektonicznego biznesu. Podziwiano go za entuzjazm, zaangażowanie we wszystko, co robił. - Wzbudzało zdumienie, że znajdował czas na tak wiele rzeczy i potrafił jeszcze wyjść na kawę ze znajomymi - mówi Ewa Porębska. Projektował, wykładał, latał, jeździł na nartach, biegał.

Dbał o detale, nie tylko w pracy, ale i w życiu, co potwierdzał choćby jego nienaganny strój. - Człowiek z klasą. Mimo wielkiego dorobku niezwykle skromny - wspomina Jacek Wojciechowicz (48 l.), wiceprezydent Warszawy, który z prof. Kuryłowiczem, jako członkiem Rady Architektury i Rozwoju doradzającej prezydent stolicy, miał kontakt wielokrotnie.

Architekt Warszawy i obywatel świata

Spod desek kreślarskich Kuryłowicza wyszły m.in. biurowiec Focus Filtrowa przy Trasie Łazienkowskiej, budynek PLL LOT przy ul. 17 Stycznia, osiedle Eko-Park na Polu Mokotowskim oraz stacja metra Dworzec Gdański. - Warszawa jest naznaczona twórczością Stefana Kuryłowicza - mówi wręcz Czesław Bielecki (63 l.), który "Funia", jak o profesorze mówiono w środowisku, znał od czasów studiów.

Prace Kuryłowicza oglądać można w całym kraju - apartamentowce, centra handlowe, a nawet fabryki. Był ceniony na świecie, czego dowodem liczne nagrody oraz ubiegłoroczne zaproszenie do współpracy przy przebudowie siedziby ONZ w Nowym Jorku.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają