STENOGRAMY: Jeździł radiowozem na lachony?

2013-05-28 11:04

Czy to możliwe, żeby policjant na służbie jeździł radiowozem na przydrożne prostytutki? Takie szokujące informacje zapisane są na taśmach nagranych w gabinecie komendanta wojewódzkiego policji w Opolu gen. Leszka Marca. Rozmawiająca z nim kobieta twierdzi, że jeden z komendantów został wręcz przyłapany w niedwuznacznej sytuacji z tirówkami. Policja sprawdza, czy chodzi o komendanta powiatowego policji w Strzelcach Opolskich Dariusza W. - Wszczęliśmy postępowanie wyjaśniające w tej sprawie - mówi nam Piotr Pogoda z opolskiej KWP.

Chodzi o fragment rozmów między odwołanym szefem opolskiej policji Leszkiem Marcem a jego podwładną (dla dobra sprawy nie podajemy jej personaliów), z którą łączył go romans. Na nagraniu kobieta ocenia lokalnych szefów policji. Najbardziej dostaje się komendantowi ze Strzelec Opolskich. - Ten komendant ze Strzelec Opolskich, ten brzydal W. (…) Nie lubię go, bo to jest kurw...arz, on jeździł na dziwki. Pamiętasz historię, że on radiowozem na prostytutki jeździł od lat? Pamiętasz, normalnie policjant go wypier... z radiowozu, a on przydrożne lachony zaliczał (...) - WTO (Wydział Techniki Operacyjnej - najbardziej tajny wydział w policji - przyp. red) go nagrywał. Kiedyś robiło jakieś tam historie, podobno jakieś naloty na te prostytutki i po prostu nagrali go... - mówi na nagraniach podwładna komendanta Marca.

>>> Seks komendant dostanie 10 000 zł emerytury

O kogo chodzi? Z treści rozmowy wynika, że o szefa policji w Strzelcach Opolskich Dariusza W., a sytuacja miała mieć miejsce co najmniej kilka lat temu. Z naszych ustaleń wynika, że sprawa była badana przez Komendę Główną Policji, ale nie wyciągnięto w stosunku do komendanta W. żadnych konsekwencji. - Sprawa uległa przedawnieniu - twierdzi nasz rozmówca z KGP.

Teraz jednak policja będzie musiała na nowo wyjaśnić całą sprawę. - Wszczęliśmy postępowanie w komendzie powiatowej w Strzelcach Opolskich, które ma na celu sprawdzenie, czy nie zostały naruszone przepisy i nie została naruszona etyka zawodowa. Postępowanie ma ustalić, czy chodzi o kom. W., czy o innego policjanta. Bo na tym etapie nie jest to przesądzone. Z tego, co wiem, kom. W. będzie dochodził swoich praw na drodze sądowej - informuje "Super Express" Piotr Pogoda z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. Sam komendant - jak usłyszeliśmy wczoraj w komendzie w Strzelcach Opolskich - do czasu wyjaśnienia sprawy nie będzie rozmawiał z dziennikarzami.

Przypomnijmy: seksafera z udziałem gen. Leszka Marca wybuchła po ujawnieniu nagrań, na których słychać, jak Marzec rozmawia ze swoja podwładną m.in. o łączących ich stosunkach intymnych i o seksie bez zabezpieczenia. Marzec stracił stołek szefa policji, a podwładna została zawieszona na trzy miesiące.

Sekstaśma: Rozmowa o komendancie ze Strzelec Opolskich:

Kobieta: - A byli tacy komendanci, jak ze Strzelec Opolskich ten brzydal W.

Leszek Marzec: - Co, nie lubisz tego blondyna?

K: - Nie lubię go, bo to jest kurw...arz, po prostu on jeździł na dziwki. Pamiętasz historię, że on radiowozem na prostytutki jeździł od lat? Wiesz, policjantów wypierdzielał z radiowozu, a sam te przydrożne lachony zaliczał.

M: - Pier...

K: - Kurwa, pod bogiem... WTO go kiedyś nagrywało (Wydział Technik Operacyjnych - red.).

M: - Ja pier...

K: - To jest wieśniak po prostu.

M: - Kur...a, to nie ma co, tylko nieumyte takie. Ja pier... Jak ktoś bzykał ją przed chwilą, kurwa, a ty... Bee...

K: - No, no bee...

K: - Podobno były kiedyś jakieś historie, że te naloty na te prostytutki... I po prostu nagrali go (śmiech). Oni patrzą, a tu komendant. Znaczy nie był jeszcze komendantem, ale tam współpracował. Więc ja go nie lubię.

O kondomach i policji - pełny zapis rozmowy komendanta wojewódzkiego policji nadinsp. Leszka Marca i funkcjonariuszki policji

Mężczyzna: - W tej sprawie jest mi przykro.
Kobieta: - Że ci powiedziałam, żebyś w prezerwatywie się kochał?
M:  - Można było powiedzieć to całkiem inaczej zwłaszcza, że za każdym razem robiliśmy to w ten sposób. Argumentacja twoja była zaj..., powiedziałaś, że wiesz skądś, że współżyję z kilkoma naraz.
K: - Nie nie, ja tak nie powiedziałam.
M: - Tak to odebrałem.
K: - Nie, nie. Ja tak nie powiedziałam. Powiedziałam, że wiem nad wszelką wątpliwość, że nie jestem jedyna. O tak powiedziałam.
M: (niezrozumiałe)
K: - Słuchaj Leszku, pryzpomnij sobie cały kontekst tej... Zmusiłeś i chciałeś żebym Ci powiedziała.
K i M: (Niezrozumiałe)
K: - Starałam się powiedzieć to w sposób jak najdelikatniejszy. Co nie zmienia faktu, że jest czymś niefajnym jak tam mi ws... to z prezerwatywą, a jak już tu, to nie. Bo to jest teraz dyskusja o tym.
M: - Aha.
K: - To znaczy, że ty tak naprawdę myślisz tylko o sobie.
M: - Nie, nie, nie.
K: - Wiesz, ja to tak odbieram.
M: - Nie, nie, nie. To ja inaczej to odebrałem. No dobra. Nieważne.
K: - A wracają do (tu pada nazwisko - niezrozumiałe) to jest to na razie. Zobaczymy jak to dalej będzie funkcjonowało. Ja powiem, że jak sie z tym zapoznam będe się temu bacznie przyglądał i jeżeli do końca roku nie będzie jakichś konkretnych zmian. To no, no początek roku może dla niego być przykry i nie będę się zastanawiał. Bo wolę mieć k...wa pryszcza k..wa z rzecznikiem prasowym niż jakiegoś innego patafiana.
K i M: (niezrozumiałe)
M: - Jak mnie tak bardzo wk...wi to ja mam szukać mu pracy? Pójdzie do wydziału kryminalnego albo do wydziału prewencji i koniec.
K: - On tam ma kolegów.
M: - Mam to w nosie, niech sobie tam szuka...
K: - Ale ja, ja, ja znajdę rzecznika, który będzie miał polot, który będzie grzeczny (niezrozumiałe).
K: - Ale nie rzecznika, który mówi dzień dobry i sie kłania, tylko taki, że z jednej strony będzie arogancki, a jednoczesnie będzie miał ten...
M: - Tak, tak.
M: - O czym ja mam k... wa mówić tym żeby zapisać... Hmmmm... te odznaczenia.
K: - A ja ci jednak jeszcze coś powiem apropo tamtej sprawy. Bo żebyś ty wiedział jaki jest mój punkt widzenia. 
M: - No.
K: - Jak ja to postrzegam, bo jest twój punkt widzenia byc może i mój punkt widzenia. Jest właśnie tak. Co do tamtej sprawy to wiesz jak na nią patrzę. Właśnie w ten sposób przez pryzmat tego yyy czyli tamtej. Jak sobie to łączyłam z różnymi twoimi zachowaniami yyy różnymi. To prawda. Właśnie typu nie wiem... umawiamy się na coś czy ty sam wychodzisz z inicjatywą, że będzie tak, tak, a potem do tego nie dochodzi. Że nie wiem... mówisz, że zrobimy cośtam - nie robimy tego. (niezrozumiałe) Zachowujesz się jakby temat nie istniał w ogóle.
M: - Ale tak to nie raz jest, że no człowiek się umawia, a życie przynosi całkiem inne rozwiązania no, no... tu nie widzę żadnej tutaj...
K: - Wiesz, to może jest kwestia nie wiem czego... gdybym ja się umawiała i jeżeli ja się z Tobą na coś umawiam, nie w kontekście przełożony- przełożona tylko kobieta-mężczyzna. Jeżeli ja się z Tobą na coś umawiam, i widzę, że nie będę się w stanie z tego wywiązać, to ja cię uprzedzam. Być może ty jesteś w takich stosunkach (niezrozumiałe), że nie ma takiej potrzeby. Ja tak właśnie uważam. Że co, o Jezu miało być, ale postanowiłem inaczej i sorry Winnetou, takie jest życie, że to jest twój punkt widzenia.
M: - Znaczy no tu masz rację, że powinienem cię informować o zmianie planu.
K: - Powinieneś. Chciałabym.
M: - No dobrze no, w porządku.
K: - I przez to, że ty tak nie robisz i nie widzisz w tym nic niefajnego, nic złego doszłam do przekonania, że...
M: Trudno (niezrozumiałe) słowa.
K: - Postaram się je dobrać, żeby nie było, że znowu cię czymś urażę i zrozumiesz coś nie tak jak ja bym chciała. (niezrozumiałe) Tak jak to mówisz jesteśmy na poczatku znajomiości. Dobra k...wa pół roku (niezrozumiałe) to jest ciagle na początku jeszcze. Z tego nic nie wynika. W tym sensie, że tak: kochamy się rzadko, nie widujemy się... jakby wiesz, no... w relacji kochanek-kochanka tym, co przywiązuje człowieka do człowieka to jest seks. (niezrozumiałe) tego seksu nie ma to trudno się czymś przywiązać przywiązać, zwłaszcza (niezrozumiałe) brak komplementów. Do tego dochodzi nierealizowanie obietnic.
M: - No widzisz.
K: - To jest mój punkt widzenia. Nie wiem czy prawda, ale mój punkt widzenia.
M: - Prawda. Cały czas mówisz całą prawdę i tylko prawdę. Masz rację.
K: - Czyli, ponieważ sprowadzasz sprawy do traktowania instrumentalnego tego, co się między nami dzieje, nie dziw się, że ja zaczynam podchodzić w ten sposób. I nie dziw się, ze nie płonę entuzjazmu, bo do czego?
M: (niezrozumiałe)
K: - Ok. Chciałabym, żeby to było jasno powiedziane.
M: - Jasność jest pełna.
M: - Możemy przejść na tematy służbowe.
K: - Tak
M: - O czym ja miałem dzisiaj powiedzieć? O odznaczeniach, o mianowaniach, o wydatkach służbowych, dodatkach na odejście... O czym jeszcze?
K: - A nie wiem.
M: - Miałaś jeszcze coś jakiegoś co...
K: - Ja miałem jeszcze praktyki, ale nie wiem czy to temat na konferencję z komendantami...
M: - Dzisiaj taki gościu (niezrozumiałe) na praktyki. Taki patafian k...wa. Takiego to bym wyj... od razu. Nie napisał z jakiej uczelni. Nie napisał... O praktykę studencką... No jak on k...wa... chcesz zamiatać przed komisariatem k...wa czy co? Jeszcze wyznacza sobie komisariat który... I ani nie napisze gdzie się uczy, na którym roku jest. To pierd... to i od nowa koniec.
K: - Oni tak często, bo nie wiedzą jakie dokumenty. I jeżeli my ich pouczamy o tym to oni dosyłają nam wszystko. 
M: - Ja bym nie pouczał, od razu od nowa i koniec. Niech się k...wa nauczą, że na praktykę...
K: - A to rozumiem, że ty przepraszam nie masz nic przeciwko temu, że...
M: - Tak, tak! (niezrozumiałe) tylko, że (niezrozumiałe) jak będzie miał rektor jakieś pretensje, to pokażemy że z idiotami nie chcemy pracować. Jeżeli ktoś chce to niech się nauczy pisać podania o praktykę. Każdy wie, na czym to powinno polegać. Tak samo jak niektórzy piszą, że oni tam wiesz... powód w pisaniu pracy magisterskiej, nie? Znaczy w sensie powiedzmy no ogólnym. I nie napisze na jaki temat pisze k...wa tylko żeby mu cośtam dać. (niezrozumiałe) na drzewo! (niezrozumiałe).
K: - Ok
M: - Ale tutaj o takich sprawach służbowych typowo, na już.
K: - No przy mnie mówiłeś tylko o dodatku na odejście, żeby 300 złotych, to to...
M: - No, no.
K: - O tych oficerach... nie oficerach tylko oficerskich...
M: - No, no.
M: - Coś takiego innego jeszcze, co tobie się nasunęło. Na co mogliby jeszcze komendanci zwrócić uwagę.
K: - I co, ja to powiedziałam?
M: - Nie!
K: - Aha. W ogóle.
M:  - Nie, ale w okresie tym kiedy mnie nie było, tego półtora miesiąca. Może coś Ci się nasunęło, że dobrze by było komendantom powiedzieć. O opakowaniach policjantów, o jakichś czegośtam, nie wiem. O zwróceniu uwagi rzecznikom prasowym czy o (niezrozumiałe).
K: - O konkursie tych dzielnicowych?
M: - No ale co mam im powiedzieć?
K: O tym, żeby rzecznicy prasowi, którzy są od tego, by promować pracę policjantów... Niektórzy z tych rzeczników... wysłałam takie pismo proszące panów komendantów o zaktywizowanie niektórych rzeczników, bo po prostu nie robili nic. Nie mieli żadnej aktywności. Żeby ten rzecznik się tam uaktywnił, szukał...
M: (niezrozumiałe) do stron internetowych?
K: Nie, one są ułożone jak nasz serwer także (niezrozumiałe) takie litery jak nasze. Ale może rozmowa z komendantami (niezrozumiałe) ale był temat debat, debat. (niezrozumiałe) panowie komendanci sobie chyba tego nie wzięli do serca, ponieważ kiedy im przypomniała w mailu, że nadchodzi ten czas debat i króciusieńko, dosłownie jednym zdanie przypomniałam kiedy, kto, z kim, czego ta debata ma dotyczyć, to wtedy rozdzwoniły się telefony od niektórych komendantów z pytaniem o co konkretnie chodzi.
M: Juz zapisałem. Debaty społeczne - realizacja. To już wiem.
K: Niektórzy komendanci... Bo byli tacy komendanci jak komendant Kędzierzyna-Koźla - rewelacja. Zadzwonił tylko po to by uzgodnić kilka technicznych szczegółów, ponieważ on (niezrozumiałe) zrobił, zaplanował. Wszystko samodzielnie, normalnie. A byli tacy komendanci jak ze Strzelec Opolskich ten brzydal (nazwisko - niezrozumiałe)
M: - Co, nie lubisz tego blondyna?
K: - Nie lubię go, bo to jest kurw...rz, on jeździł na dziwki. Pamiętasz historię, że on radiowozem na prostytutki jeździł od lat? Pamiętasz, normalnie policjant go wypier... z radiowozu, a on przydrożne lachony zaliczał.
M: - Pier...
K: - No pod bogiem... Nagrywali go kiedyś.
M: - Ja pier...
K: - To jest wieśniak.
M: - Nie ma co, tylko nieumyte takie. Ja pier... Jak ktoś bzykał ją przed chwilą. Bee...
K: - No, no bee...
K: - Podobno były kiedyś jakieś historie, że te naloty na te prostytutki... I po prostu nagrali go (śmiech). Oni patrzą, a tu komendant. Znaczy nie był jeszcze komendantem, ale tam współpracował. Więc ja go nie lubię.
K: - Zaczęłam o tych debatach w innym kontekście. Niektórzy to zrobili po swojemu (niezrozumiałe) zastanawiał się czy im te debaty zaliczyć. Bo zrobili po swojemu. Nie o bezpieczeństwie tylko o dziecku, przemocy, dzieciach krzywdzonych i tak dalej.
K: - (niezrozumiałe)
M: - Nie przeszkadzasz! Bo mi to... nie przeszkadzasz. Słucham ciebie, bo mam podzielność uwagi. Słucham to co ty mówisz i tutaj od razu niektóre rzeczy piszę, które mi na myśl przyszły.
K: - No to, skoro jeszcze tu siedzę, to Ci powiem tak...
M: - Mów.
K: - Albo nie wiem czy mi sie chce.
M: - Mów.
K: - Nie nie powiem Ci.
M: - Mów!
K: - Nie nie powiem Ci, bo (niezrozumiałe)
M: - No mów!
K: - Nie, bo ja chciałam wrócić do tematu jeszcze, po prostu ten temat... Dobrze z tego zrozumiałam? Że nie dziwi Cię moje podejście? 
K: - Dobra, nie...
K: - Aha! Będę mogła podejść z pocztą jeszcze?
M: - Pewnie, że tak.
K: - (niezrozumiałe) prosi o rozmowę jeszcze.
K: - Ja nie mam nic przeciwko. Nie mam nic przeciwko. I od początku nie miałam nic przeciwko. Akurat jakby takiej relacji, wyłącznie tego rodzaju relacji, wyłącznie instrumentalnej. Ale żeby ona była zadowalająca to ona nie może być raz na półtora miesiąca. 
M: - Ona musi być
K: - Ona musi być
M: - (śmiech)
K: - To nie jest zarzut pod twoim adresem. Tylko mój punkt widzenia.
M: - Ale Ty nic nowego mi nie mówisz. Znaczy w sensie, że to odkrywcze coś. No masz rację.
K: - Ok?
M: - Wszystko jest jak najbardziej ok. No masz rację. Co ja będę mówił, że nie masz racji jak masz rację.
K: - Z prezerwatywą też mam rację, ale jednak się upewniłeś.
M: - Ty to źle przekazałaś, a ja to źle odebrałem. Ani razu nie kochaliśmy się, znaczy pomijając sytuację, że mówisz seks tradycyjny to w prezerwatywie, a seks oralny to bez, yyyyy to tu masz rację, ale zawsze, nigdy nie robiliśmy tego bez...
K: - Robiliśmy.
M: - Nie...
K: - Robiliśmy... Za pierwszym razem... Tam wtedy na tym...
M: - Aha, no to sorry. Tak myślałem, że mieliśmy...
K: - Ale no nie szkodzi
M: - Dla mnie było normalnie. Jeżeli mówimy, że robimy tak to robimy tak, ale ta argumentacja...
K: (niezrozumiałe)
M: Ja to odebrałem w ten sposób, że ja (niezrozumiałe) może żeby bardziej zobrazować, że ja, twój (niezrozumiałe) kolega jadę z jedną d...ą do lasu potem z drugą, trzecią, czwartą jakbym nie wiadomo jakim był tam tym... A na końcu idę i z tobą się kocham i dlatego musisz mieć prezerwatywy. No to tak powiedziałaś...
K: Nie! Ja powiedziałam, że nie jestem jedyna! A to jest całkiem co innego.
M: Ja też nie jestem jedyny. Jesteśmy na takim samym wózku. Ty nie jesteś jedyna i ja nie jestem jedyny. Bo ty masz męża, a ja mam żonę. To już jest przynajmniej tutaj jeden jeden, nie? (niezrozumiałe). Ja się nawet nie pytam. Jeżeli mówisz tak to tak. Ja to tak odebrałem. Ja to odebrałem jakbym miał tam nie wiadomo ile i dzisiaj, w tym samym dniu miałem tam dwie, trzy panienki i jeszcze ty, o.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki